Y-wing
Towarzyszący Rebelii praktycznie od początku jej powstania i przez długie lata stanowiący jej podstawowy myśliwiec szturmowy, Y-wing wsławił się między innymi tym, że według statystyk był najczęściej niszczonym statkiem kosmicznym galaktycznej wojny domowej - nie ze względu jednak na słabe parametry lotu czy właściwosci bojowe, ale na wielką ilość tych myśliwców w służbie.
Wczesna wersja Y-winga - BTL-B - została zbudowana w czasach wojen klonów na potrzeby floty Starej Republiki. Firma Koensayr w przygotowaniu na spodziewaną wielką ilość zamówień rządowych przestawiła produkcję większości swoich stoczni na budowanie tych właśnie myśliwców w kolejnych wersjach rozwojowych. Kiedy nowo powstałe Imperium postawiło zamiast nich na maszyny klasy TIE oraz duże okręty liniowe, i zamówienia rządowe przestały spływać, postanowiono odbić sobie część kosztów sprzedając produkowane maszyny praktycznie każdemu, kto chciał je kupić. Oficjalnie miały wprawdzie do tego prawo wyłącznie legalne byty w rodzaju rządów planetarnych, w praktyce sprzedawcy nie analizowali jednak zbyt dogłębnie przedstawianych im dokumentów, co pozwoliło na hurtowe zakupy zarówno grupom rebelianckim, jak i wietrzącym korzystny biznes Huttom oraz innym osobom spragnionym myśliwca kosmicznego.
Dziesiątki tysięcy maszyn typu Y trafiły więc do lokalnych sił obronnych, armii sektorowych, do prywatnych sił zbrojnych lokalnych watażków, a także w ręce grup najemników, przemytników i piratów. Z tych wszystkich źródeł, jak również z imperialnych składów uzbrojenia, z demobilu i ze złomowisk, tysiące myśliwców pozyskał Sojusz Rebeliantów, dla którego maszyna ta stała się podstawowym myśliwcem kosmicznym aż do czasu opracowania i upowszechnienia się X-winga. Imperium po fakcie zorientowało się wprawdzie w problemie i zażądało odzyskania i utylizacji wszystkich Y-wingów, jednak okazało się to pomysłem w praktyce niewykonalnym.
Y-wing jest jak na myśliwiec kosmiczny dosyć tani, części do niego są ogólnodostępne (wiele modułów ma wręcz wspólnych z transportowcem typu Citadel), a serwis niedrogi, co powoduje, że uznaje się go za najpopularniejszy i najbardziej uniwersalny(!) myśliwiec galaktyki. To właśnie wykorzystanie tej maszyny jako podstawowego myśliwca we wczesnych latach rebelii wpłynęło na wypracowanie przez Sojusz taktyki "hit and run" ("uderz i uciekaj"), która została potem dopracowana do perfekcji i wzmocniona użyciem myśliwców w rodzaju X-winga.
Y-wing zaprojektowany został i przystosowany przede wszystkim do wykonywania misji szturmowych - wliczając w to ataki na konwoje, instalacje orbitalne, okręty wojenne czy obiekty naziemne. Działka laserowe IX4 umieszczone są blisko siebie w nosie myśliwca, co pozwala na lepszą koncentrację ognia i ułatwia przebicie osłon lub kadłuba silnie opancerzonego celu. Jeżeli konieczna jest jeszcze większa siła uderzeniowa, Y-wing może użyć torped protonowych z dwóch [[uzbrojenie,wyrzutnia torped protonowych|wyrzutni]] ukrytych w opancerzonych lukach bombowych. Wyrzutnie te mają wspólną komorę amunicyjną, tak więc nawet w przypadku awarii jednej z nich żaden z ośmiu pocisków nie zostanie zmarnowany. Blok z magazynkiem torped może też być na lądowisku błyskawicznie wymontowany i wymieniony na nowy - pełny, można go też wymienić na wyrzutnię bomb kosmicznych, protonowych lub rakiet wstrząsowych.
Y-wing jest bardzo solidną konstrukcją - kabina pilotów została mocno opancerzona (dodatkowo opancerzone są też fotele katapultowe), a i reszta kadłuba jest w stanie wytrzymać naprawdę bardzo wiele. W standardowym zestawie wyposażenia znajduje się również robot astronawigacyjno-naprawczy serii R2 albo R4, który poza spełnianiem zadań związanych z nawigacją może odciążyć i wspomóc załogę w działaniach takich jak naprawa uszkodzeń i gaszenie ewentualnych pożarów, zarządzanie mocą czy też dostrajanie systemów sterujących. Droid może przechowywać wiele przygotowanych koordynat skoków nadprzestrzennych, co pozwala na przykład na zaplanowanie kilku alternatywnych tras ucieczki po ataku.
Y-W jest myśliwcem dwuosobowym, co sprawia, że jego piloci mają na głowie mniej zadań, niż piloci większości innych maszyn, a dzięki temu mogą lepiej koncentrować się na swoich zadaniach. Wyposażenie tej maszyny pozwala na niemal dowolny podział zadań między członkami załogi: klasyczne role to oczywiście pilot i operator uzbrojenia (dublujący jako mechanik), jednak podczas służby wojskowej wypracowano dwa zasadnicze sposoby szczegółowego podziału zadań. Pierwszy zakłada, że pilot powinien koncentrować się jedynie na sterowaniu statkiem - tak więc zajmuje się on pilotażem i obsługą sensorów, podczas gdy jego towarzysz obsługuje całe uzbrojenie, a także osłony i systemy łączności. Ten tryb stosowany jest we wszystkich sytuacjach wymagających ekstremalnego "latania precyzyjnego", szczególnie w kanionach, wśród zabudowań miast, pomiędzy konstrukcjami orbitalnymi czy też w polach asteroid. Drugi wariant stosuje się najczęściej w "zwyczajnych" warunkach bojowych. Pilot kontroluje tu działka laserowe i wyrzutnie torped, a więc w zasadzie robi to samo, co w myśliwcu jednoosobowym. Nie musi się jednak troszczyć o osłony, wykrywanie i komunikację, gdyż odciąża go w tym towarzysz w tylnym siedzeniu, który ponadto zajmuje się obsługą działek jonowych.
Wieżyczka z działkami jonowymi jest dodatkowym i znaczącym atutem Y-W w starciu z innymi jednostkami. W oryginalnym projekcie jej celem było zwalczanie wrogich droidów-myśliwców, jednak sprawdziła się tak dobrze, że zachowano ją w kolejnych modelach maszyny Koensayra, dodatkowo jeszcze ją udoskonalając. W pierwszych wersjach "igreka" strzelec siedział bowiem w samej wieżyczce i obracał się wraz z nią; tymczasem w wariancie znanym z czasów galaktycznej wojny domowej obracały się już jedynie działka, a obaj członkowie załogi siedzieli w klasycznym układzie jeden za drugim.
Działka jonowe mogą być - i z reguły są - wykorzystywane do samoobrony i służyć do zwalczania przeciwników, którzy "wsiedli na ogon" Y-wingowi. Ich wykorzystanie jest jednak znacznie szersze: myśliwiec może dzięki nim ostrzeliwać wybrany cel nie kierując się w jego stronę i wykonując dowolnego rodzaju uniki. Działka mogą być na przykład użyte do ostrzelania większego okrętu z pozycji odwróconego lotu koszącego: pilot odwraca myśliwiec grzbietem do powierzchni atakowanej jednostki i koncentruje się na wykonywaniu uników, strzelec zaś wybiera co bardziej wrażliwe punkty na kadłubie przeciwnika i stara się np. wyeliminować jego uzbrojenie przeciwlotnicze.
Kiedy drugiego członka załogi zabraknie, wieżyczka z działkami jonowymi może być sterowana przez pilota, z reguły jednak ma on i tak tyle zadań na głowie, że blokuje ją w określonej pozycji (zazwyczaj do przodu) i w miarę potrzeby wykorzystuje jako uzbrojenie nieruchome. Pewnym problemem z uzbrojeniem jonowym Y-winga jest jego wrażliwość na wibracje - kryształowe matryce działek ulegają rozregulowaniu od wstrząsów i wymagają długotrwałego dostrajania po powrocie do bazy. Czasu czasem nie starcza, dlatego myśliwce często latają bez aktywnego uzbrojenia jonowego: na przykład podczas ataku na Gwiazdę Śmierci tylko dwa Y-wingi dysponowały w pełni sprawnymi działkami jonowymi. Istniał również wariant tego myśliwca, BTL-S3B, w którym "jonówki" wymieniono na parę działek laserowych.
Y-wing posiada też kilka ciekawych możliwości i detali znanych jedynie tym, którzy częściej korzystają z jego usług. Podczas dokowania na lądowisku można korzystać z dodatkowych repulsorów manewrowych - zarówno przy użyciu osobnego dżojstika na bocznej konsoli w kabinie, jak i z zewnątrz. Sterowanie jest zdublowane tak, aby dało się przesuwać myśliwiec idąc obok niego i korzystając z kontrolera ukrytego pod klapką w nosie maszyny, co bardzo przydaje się na zatłoczonych pokładach lotniczych krążowników czy w jeszcze ciaśniejszych korytarzach ukrytych podziemnych baz myśliwskich. Na dalsze usprawnienie obsługi naziemnej tego myśliwca wpływa fakt, że cała komora amunicyjna może być błyskawicznie wymontowana i zastąpiona inną - pełną, co wydatnie skraca czas powtórnego przygotowania myśliwca do boju. Jeśli chodzi o wykorzystanie bojowe, to praktycznie każdy pilot wie, że Y-W poza dwoma silnikami manewrowymi umieszczonymi w tyle kadłuba posiada możliwość sterowania wektorem ciągu, co pozwala mu osiągnąć jako-taką zwrotność. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że w krytycznej sytuacji przy użyciu tego samego mechanizmu odchylania można dokonać gwałtownego zablokowania i odwrócenia ciągu, co skutkuje błyskawicznym wytraceniem prędkości przez myśliwiec. Pewną wadą tej metody jest fakt, że z reguły jej wykorzystanie kończy się całkowitym zniszczeniem pylonów i sterolotek i w rezultacie znacznie upośledza zwrotność myśliwca oraz może spowodować dodatkowe nieprzewidziane i niepożądane efekty (nie mówiąc już o znaczącej utracie walorów estetycznych). Czasem jednak taka wymiana może okazać się konieczna...
W kwestii walorów estetycznych warto także wspomnieć, że początkowe modele Y-wingów (nie tylko BTL-B czy S1 ale i maszyny serii S3) wyposażone były w pełne pokrycie kadłuba - podobnie jak np. później X-wing czy A-wing. Wkrótce jednak okazało się, że pancerz taki w zasadzie nie wzmacnia odporności maszyny na ogień wroga, a za to zdecydowanie utrudnia dostęp do systemów myśliwca w przypadku konieczności ich modyfikacji czy naprawy - która to konieczność w miarę starzenia się Y-wingów pojawiała się coraz częściej. W związku z tym wkrótce wszystkie Y-W zostały 'rozebrane' ze swoich 'ubranek', co nadało im może mniej dworski, ale za to dużo bardziej interesujący wygląd, usprawniło chłodzenie (poprawiając dzięki temu część osiągów), a ponadto skróciło czas remontów - także tych po powrocie z ciężkiej misji bojowej. Rebelianccy technicy naziemni specjalizowali się zresztą także i w innych przeróbkach tych solidnych myśliwców - na przykład w ramach przygotowań do ataku na konwój potrafili odciążyć Y-winga przez usunięcie pancerza i oson, co zwiększało jego zwrotność, natomiast do ataku bombowego na większe i lepiej uzbrojone cele montowano silniejsze tarcze oraz zwiększano ilość przenoszonego uzbrojenia kosztem innych parametrów lotu. Poza tym praktycznie wszystkie Y-wingi w służbie rebelianckiej miały zainstalowany system turbodoładowania silników zwiększający ich moc.
Pewna ilość egzemplarzy Y-W została specjalnie zmodyfikowana przez wywiad rebeliancki tak, aby służyły jako jednostki kurierskie - zazwyczaj nie mają one wówczas działek jonowych, a zaoszczędzone na systemach kontroli ognia miejsce wykorzystane jest do przewożenia rozmaitego rodzaju przesyłek specjalnych, na instalację zapasowego hipernapędu itp. Często mają one również zmodyfikowaną kabinę, wyposażoną w dodatkowy właz w dolnej części, pozwalającą pasażerowi (zabieranemu na pokład w miejsce drugiego pilota/strzelca) na opuszczanie myśliwca w czasie lotu - z reguły przy użyciu spadochronu klasycznego lub repulsorowego. Z innych ciekawych modyfikacji, w niektórych egzemplarzach tego myśliwca członkowie załogi instalują dodatkowe kamery połączone z monitorami w kabinach, co ma za zadanie poprawić dosyć słabe pole widzenia z kokpitu. Y-wingi bywają też modyfikowane tak, aby z całego kokpitu uczynić kapsułę ratunkową - może ona być wykorzystana zarówno podczas lotu, jak i podczas postoju maszyny na ziemi. W tej drugiej sytuacji specjalne ładunki wyrzucają kapsułę wysoko w powietrze, skąd opada ona na spadochronach.
Popularność Y-winga sprawiła, że jego elementy dotarły także do innych maszyn rebelianckich. Szczególnym pokrewieństwem z tym myśliwcem cieszy się rebeliancki śmigacz T-47. Jego zmodyfikowana na potrzeby wojska wersja posiada elementy kokpitu i urządzenia sterownicze przeniesione wprost z BTL-S3 (co bardzo ułatwia trening i pozwala pilotom służyć zamiennie na myśliwcach oraz maszynach atmosferycznych), jak również wykorzystuje części pancerza Y-W - przeda wszystkim te, które rebelianccy technicy zdejmują ze statku kosmicznego w ramach jego odchudzania i chłodzenia.
Y-wing jest powszechnie uważany za twardego zawodnika, jednak ze względu na bardzo małą zwrotność bez właściwej eskorty może łatwo paść ofiarą myśliwców nieprzyjaciela. Dlatego też Sojusz Rebeliantów starał się w miarę możliwości zapewniać tym maszynom (klasyfikowanym nawet czasem jako bombowce) eskortę myśliwską. Dbano też o prawidłowe, zgodne z doktryną ich wykorzystanie, w czym prym wiedli tak znaczący rebelianccy oficerowie jak Dodonna, Grisserno oraz Salm. Y-wingi miały służyć przede wszystkim jako siła uderzeniowa: atakować w formacji znaczące cele przeciwnika, ze wszystkich sił unikać walki kołowej, a napastników razić ogniem z wieżyczek lub pozostawiać ich eskorcie.
Wśród wielu bitew Y-W wsławiły się zwycięstwem nad eskadrą Gwiezdnych Niszczycieli typu Victory nad Denabem, brały udział w ataku na pierwszą Gwiazdę Śmierci, a także, nieco wcześniej, dokonały pogromu bombowców TIE pod Ank Ki'Shor - wydarzenie, które przeszło do historii i pokazało dowódcom imperialnym, że nie warto oszczędzać na eskorcie myśliwskiej. Technika szła jednak do przodu - z czasem w linii pojawił się bardziej uniwersalny i skuteczniejszy w walce kołowej X-wing, ktory stawał się podstawową maszyną rebeliancką wszędzie tam, gdzie udawało się go dostarczyć w sensownych ilościach. Także siły Imperium nauczyły się wykorzystywać wady Y-winga i coraz skuteczniej go zwalczać - szczególnym przekleństwem pilotów Y-W był TIE Interceptor - dużo szybszy, zwrotniejszy i dysponujący siłą ognia pozwalającą na przebicie się przez osłony energetyczne bombowca. Tu mogły pomóc jedynie działka jonowe w obrotowej wieżyczce, ale ta z powodu braków kadrowych bardzo często pozostawała nieobsadzona...
Poza flotą rebeliancką czy republikańską Y-W używany był natomiast zawsze do wszystkiego, co bywało w konkretnej sytuacji konieczne, także do walk z myśliwcami. Piraci posiadający te maszyny ciesz się dosyć dużym prestiżem i najczęściej sławą dobrych pilotów - tylko tacy mogą przeżyć wystarczająco długo, aby dorobić się 'prawdziwego', liniowego myśliwca.
Pod koniec galaktycznej wojny domowej, kiedy świeżo produkowane/pozyskiwane maszyny nowszych typów nie szły już jedynie na uzupełnienie strat czy formowanie nowych grup lotniczych, dywizjony szturmowe Floty zaczęto sukcesywnie przezbrajać w maszyny typu B, wycofując Y-W z linii i przeznaczając je do zadań szkoleniowych. W swoim czasie Y-wing zapisał jednak niejedną chlubną kartę w historii wojen kosmicznych. Doczekał się też kilku mniej lub bardziej oficjalnych wariantów rozwojowch, w tym najpopularniejszego - Y-winga BTL-A4 Longprobe. Po upadku Imperium Koensayr postanowił zaś wyprodukować nową, ulepszoną wersję tego myśliwca, nawiązującą zarówno do jego sukcesów w okresie rebelii, jak i wcześniejszych, jeszcze za Starej Republiki. W ten sposób powstał Y-wing BTA-NR2, który używany był jeszcze w czasach walki Ruchu Oporu z Najwyższym Porządkiem.
pełna nazwa: | BTL-S3 Y-wing Assault Starfighter | producent: | Koensayr Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec szturmowy typu Y, Y-wing {Y-łing} | w slangu: | wishbone - proca |
prędkość: | 7 | wytrzymałość: | 120 |
w atmosferze: | 1000 km/h | osłony: | 50 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 24 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 16 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 2 (w tym strzelcy: 1) | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.11 t | ||
cena (nowy): | 135 000 kr | ||
używany: | 65 000 kr | ||
w użyciu od / do: | wczesne Imperium | wojna z Yuuzhan Vongami |
Y-wing Longprobe
BTL-A4 Longprobe to zmodyfikowana wersja Y-winga przeznaczona do misji zwiadowczych. W maszynie tej w miejsce fotela drugiego członka załogi zainstalowano zapasowy system hipernapędu i dwa dodatkowe systemy komputerowe: nowocześniejszą niż w modelu S3 jednostkę astronawigacyjną oraz komputer przetwarzający dane otrzymywane z systemów wykrywania aktywnego i pasywnego; znalazło się tam też miejsce na dodatkowe zapasy paliwa i zaopatrzenie dla pilota. Robota astronawigacyjnego nie usunięto, jednak jego zadania ograniczono do przeprowadzania napraw w czasie lotu i pełnienia roli pokładowego mechanika-złotej rączki. Wieżyczka z działkami jonowymi w tej wersji myśliwca pozostaje pod kontrolą pierwszego (i jedynego) pilota i najczęściej blokowana jest w pozycji 'do przodu' - chociaż zdarzają się osoby, które celują nią do tyłu, pragnąc zapewnić sobie lepszą osłonę przed myśliwcami nieprzyjaciela.
W porównaniu z modelem BTL-S3, Y-Wing LP jest nieco lepiej opancerzony, za to zmniejszono mu moc osłon - po prostu dodatkowe systemy pokładowe zużywają więcej energii, niż w wersji podstawowej, i nie wystarcza jej już dla tarcz. Oczywiście w myśliwcu ulepszono też wszelkiego rodzaju sensory i systemy wykrywania, a zwiększona ilość zapasów i paliwa wystarcza one na do trzech tygodni lotu.
Y-wing Longprobe jest jak na jednostkę zwiadowczą bardzo dobrze uzbrojony, co zapewnia mu bezpieczeństwo podczas lotu i zwiększa szansę dostarczenia zebranych informacji do bazy. Wartością dodaną jest też możliwość zniszczenia przez niego "mimochodem" podczas misji zwiadowczej jakiegoś interesującego obiektu - coś, co trudno jest zrobić klasycznym, słabo uzbrojonym maszynom rozpoznawczym. Dla zwiększenia skuteczności myśliwce tego typu działają zazwyczaj w formacjach - zwanych zespołami rozpoznawczymi - składających się z 6 do 12 maszyn, co pozwala im szybciej i dokładniej zbadać dany obszar, a w przypadku pojawienia się silniejszego przeciwnika - zniszczyć go wspólnie lub przynajmniej odeprzeć.
Mimo, że myśliwiec ten skonstruowano z myślą o misjach rozpoznawczych i patrolowych, w praktyce równie często jak wersję podstawową wykorzystuje się go w regularnych zadaniach szturmowych - po prostu rzadko zdarza się, żeby dowództwo mogło pozwolić sobie na zrezygnowanie z wysłania do akcji pełnowartościowego myśliwca. W ostatecznym rozrachunku lepiej jest zazwyczaj posłać do boju dwa Y-W z jednoosobową załogą, niż jeden z dwuosobową - nawet jeśli oznacza to, że ich piloci będą mieli pełne ręce roboty. Wybór ten Koensayr potwierdził zresztą przy wznowieniu produkcji Y-wingów po zakończeniu galaktycznej wojny domowej - Y-wing BTA-NR2 był już maszyną od początku jednoosobową.
pełna nazwa: | BTL-A4 (LP) Y-wing Longprobe | producent: | Koensayr Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec rozpoznawczy typu Y | w slangu: | wishbone - proca |
prędkość: | 7 | wytrzymałość: | 130 |
w atmosferze: | 1000 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 24 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 16 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.08 t | ||
cena (nowy): | 142 000 kr | ||
używany: | 73 500 kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa |
Y-wing NR2
Wydawać by się mogło, że seria Y-wingów zejdzie ze sceny po zakończeniu galaktycznej wojny domowej, wyparta z jednej strony przez uniwersalne myśliwce przewagi kosmicznej w rodzaju X-winga, a z drugiej - przez ciężkie bombowce jak B-wing czy wręcz Gwiezdne Fortece. Tak się jednak nie stało - po ciężkim okresie związanym z brakiem zamówień rządowych po upadku Starej Republiki firma Koensayr postanowiła wrócić do gry i zaprezentowała nowy model: BTA-NR2, samym oznaczeniem nawiązujący do rodzącej się Nowej Republiki.
Ponieważ w tym okresie większość latających w kosmosie Y-wingów miała już ponad 20 lat i w większości występowała w "rebelianckim standardzie", czyli obrana z "niepotrzebnego" pancerza i innych komponentów, które nie okazały się niezbędne w boju, Koensayr postanowił trzymać się tego stereotypu. Nowe wcielenie kosmicznego bombowca wsławionego nad Caridą i Ank Ki'Shor zostało tychże elementów pozbawione. Zadbano natomiast i o potrzeby kolekcjonerów i miłośników vintage, oferując za dodatkową opłatą możliwość dokupienia "repliki" pierwotnego poszycia, oczywiście kompatybilnej z nową maszyną.
W spokojniejszych czasach poza osiągami coraz bardziej zaczął liczyć się design, dlatego pozostawiając sprawdzony kształt płatowca, producent postanowił nieco go unowocześnić, a równocześnie dodać kilka akcentów nawiązujących do tradycji. Wśród nich najbardziej charakterystyczna jest wieżyczka działka jonowego - bardziej wyrazista, okrągła i głęboko osadzona, niczym we wczesnym starorepublikańskim modelu BTL-B. Również przód kokpitu stał się w przekroju bardziej obły, niż w BTL-S3 czy BTL-A4, a silniki i ich pylony robią dużo bardziej muskularne wrażenie. Designerskiego szlifu dodano również skrzydłom, a nawet pierścieniom odwracaczy ciągu, zaoblając przejście między nimi a ich wspornikami podtrzymującymi!
W nowym modelu bombowca nie chodziło jednak tylko o kosmetykę. Silniki jonowe to nowy model Koensayr R750, bardziej wytrzymały (czy to możliwe?), łatwiejszy w utrzymaniu i silniejszy od bazowych R200 z modelu S3. W nadprzestrzeni wspomaga je hipernapęd R400-H klasy pierwszej umieszczony w centralnej części płatowca, tuż przed głównym generatorem osłon, który oczywiście również wzmocniono. Na zewnętrznych powierzchniach obu silników umieszczono panele systemu komunikacji świetlnej bliskiego zasięgu pozwalającego myśliwcom na nawiązanie cichej łączności podczas lotu w formacji, a przednie części gondol silników zajmuje aparatura wykrywania oraz żyroskopy elektromagnetyczne.
Maszyna jest jednoosobowa i zgodnie z tradycją wyposażona w gniazdo dla droida astromechanicznego. Poza fotelem katapultowym Guidenhauser dla pilota producent zapewnił również alternatywny sposób ratunku: odstrzelenie całego kokpitu, który może służyć jako kapsuła dająca większe szanse ocalenia w przypadku katastrofy.
Jeżeli chodzi o uzbrojenie, to Koensayr dostosował się do pacyfistycznych przepisów wynikających z podpisanej między Nową Republiką a pozostałościami po Imperium Konkordancji Galaktycznej i w standardzie dostarcza dwa umocowane w nosie myśliwca działka laserowe Taim&Bak IX4-B oraz lekkie działka jonowe w wieżyczce. W szczególnych przypadkach za dodatkową opłatą można dokupić moduł wyrzutni torped protonowych - albo zainstalować go sobie później samemu, na własną rękę.
Nowe Y-wingi spotkały się z dużym zainteresowaniem i dzięki nim Koensayr szybko wrócił do pierwszej (no, może drugiej) ligi producentów myśliwców kosmicznych. Największym powodzeniem BTA-NR2 cieszyły się wśród sił patrolowych i obronnych, jednak w miarę zaogniania się sytuacji w Galaktyce maszyny te zaczęły trafiać i w inne ręce - między innymi do Ruchu Oporu, który prędko opracował sposoby na przywrócenie im prawidłowej siły bojowej. Z reguły wiązało się to z wymianą działek jonowych na porządne ArMek SW-9, laserowych na Taim&Bak IX8, zainstalowaniem wspomnianej już wyrzutni torped lub dwóch uniwersalnych wyrzutni Krupx MG12, a także uzdatnieniem maszyny do przenoszenia bomb. Y-wingi powstańców pochodziły z różnych źródeł - najczęściej od właścicieli prywatnych lub z lokalnych systemowych eskadr obronnych, i często były bardzo mocno zmodyfikowane. Niektórzy twierdzili wręcz, że bardziej niż z konkretnymi potrzebami wiązało się to z chęcią dorównania legendarnym maszynom Sojuszu Rebeliantów. Tak czy inaczej, maszyny te calkiem sprawnie radziły sobie z myśliwcami TIE Najwyższego Porządku, nie uwłaczając wieloletniej tradycji i marce.
pełna nazwa: | BTA-NR2 Y-wing starfighter | producent: | Consolidated Koensayr Manufacturing & Holdings |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec BTA-NR2 Y-wing | w slangu: | wishbone - proca |
prędkość: | 8 | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | 1050 km/h | osłony: | ? |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | ? |
uzbrojenie: |
|
długość: | 18.17 m |
rozpiętość: | 8.78 m | ||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | 185 000 kr | ||
używany: | 95 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika |
X-wing
X-wing to w zasadzie jeden z podstawowych symboli floty rebelianckiej, a równocześnie jedna z najbardziej uniwersalnych maszyn myśliwskich w galaktyce. Wytrzymałość, silne uzbrojenie i dobre parametry lotu uczyniły go najskuteczniejszym myśliwcem przewagi powietrznej podczas galaktycznej wojny domowej, a przyszłościowa konstrukcja sprawiła, że jego wersje rozwojowe pozostawały w służbie przez dziesięciolecia.
T-65 powstał na samym początku galaktycznej wojny domowej jako tajny projekt w laboratorium zaawansowanych konstrukcji Incoma. Stworzono go niejako na przekór Imperium, które krótko po formalnym zaistnieniu zmusiło dawną firmę Torranix Inertial Compensator Corporation do zerwania współpracy z zarządzanym przez "nieludzi" Subpro i do zajęcia się głównie produkcją barek desantowych. Niepokorni projektanci wzięli więc na warsztat plany wysłanego przy tej samej okazji w odstawkę myśliwca Z-95 HeadHunter i na jego podstawie postanowili stworzyć maszynę, która pokaże imperialnym decydentom, na co mogą się zdać produkty promowanego przez nich Sienara.
Projekt pod kierownictwem Vorsa Voorhoriana rozwijał się bardzo dynamicznie i około roku 1 BBY nowa maszyna była już oblatana i rozpoczęto jej kampanię reklamową. Próbując powstrzymać produkcję T-65, Imperium podjęło decyzję o nacjonalizacji firmy, a do fabryk wkroczyło ISB i zarządziło zawieszenie pracowników w obowiązkach oraz rozpoczęło ich przesłuchania, poszukując dowodów nielojalności i sprzyjania rebeliantom. W pewnym sensie sprowokowało to decyzję zespołu projektantów X-winga o dołączeniu do Sojuszu Rebeliantów. Potajemna ucieczka, przeprowadzona przy wsparciu drużyny komandosów Rebelii, zakończyła się sukcesem: siły Imperium nie zastały na miejscu ani konstruktorów, ani myśliwców, ani specyfikacji technicznych, ani nawet linii produkcyjnej. W kilku kolejnych rajdach komandosi Sojuszu wydobyli z różnych placówek Incoma pozostałych zaangażowanych w projekt naukowców, prototypy i dokumentację, a Rebelia pracować nad uruchomieniem produkcji swojego najnowszego, w tak nietypowy sposób pozyskanego myśliwca.
Wymagało to stworzenia od podstaw nie tylko samych fabryk, ale i duzej ilości maszyn służących do wytwarzania komponentów do myśliwców kosmicznych i przy bardzo ograniczonych możliwościach produkcyjnych Rebelii było zadaniem niemal niemożliwym. Alternatywy jednak nie było - Sojusz potrzebował zdecydowanej przewagi jakościowej nad maszynami Imperium, a tej nie były w stanie zapewnić przestarzałe Y-wingi, Z-95 czy jeszcze inne maszyny kupowane z trzeciej ręki. Tak więc produkcja najnowszego i najnowocześniejszego na rynku myśliwca przewagi powietrznej w końcu ruszyła: na początku na małą skalę w zaprzyjaźnionych, zakonspirowanych dokach u Verpinów czy Kalamarian; później na nieco większą, a praktycznie wszystkie próby prototypów i pierwszych egzemplarzy X-winga odbywały się podczas misji bojowych. W krótkim czasie okazało się, że każdy wyprodukowany wielkim nakładem sił i środków X-wing warty jest swojej wagi w złocie czy jakimkolwiek innym rzadkim metalu.
Pod kuratelą rebelii oryginalny projekt X-winga został nieco zmodyfikowany - częściowo aby ułatwić produkcję i zwiększyć wykorzystanie standardowych komponentów zamiennych, a częściowo by usprawnić sam proces napraw i utrzymania. Charakterystyczną jego cechą są więc opancerzone włazy, po otwarciu których mechanicy uzyskują bezpośredni dostęp do kluczowych elementów myśliwca, w tym silników nad- i podświetlnych, a także modularyzacja wyposażenia, pozwalająca na szybką wymianę całych uszkodzonych komponentów na nowe.
Zgodnie z doktryną wojenną, która przedkłada jakość nad ilość, X-W jest bardzo dobrze wyposażony i uzbrojony. Ma wyjątkowo mocny i odporny pancerz, co stało się niemal tradycją w produktach Incoma, oraz oczywiście osłony energetyczne, które część swojej skuteczności zawdzięczają rozkładanym skrzydłom, pozwalającym na równomierne rozprowadzenie energii deflektorów. Duża odporność myśliwca w wielu przypadkach pozwoliła na bezpieczny powrót do bazy maszyny, którą pozornie można by już spisać na straty. W sytuacjach krytycznych, w przypadku awarii napędu głównego, dodatkowy generator energii zapewnia podtrzymanie zasilania systemów pokładowych myśliwca - przy czym może to dotyczyć nie tylko systemów podtrzymywania życia i radiokomunikacyjnych, ale nawet osłon czy uzbrojenia.
Przewożona w gnieździe za kabiną pilota jednostka astromechaniczna typu R2 służy za komputer astronawigacyjny, a także pomaga przy dostrajaniu systemów pokładowych, diagnostyce stanu maszyny oraz wszelkiego rodzaju naprawach, jakich może wymagać myśliwiec. Robot może też w ograniczony sposób sterować X-wingiem: kilka razy zdarzyło się, że po ciężkim zranieniu czy utracie przytomności przez pilota, myśliwiec wrócił do bazy prowadzony przez robota astronawigacyjnego. Z drugiej strony, znane jest zdarzenie, kiedy to Wywiad Imperialny pozwolił rebeliantom przejąć cały transport jednostek typu R2 z ukrytym złośliwym oprogramowaniem, dzięki któremu droidy te przejęły w locie kontrolę nad eskadrą myśliwców w których były zainstalowane i niemal doprowadziły do pochwycenia X-wingów przez siły imperialne. W przypadku zestrzelenia X-winga, droid astromechaniczny jest katapultowany równocześnie z pilotem - ten ostatni korzysta z fotela wyrzucanego Guidenhauser, podczas gdy R2 jest po prostu wyrzucany z kadłuba.
Rzadko wymienianą, a równocześnie odpowiedzialną za lwią część sukcesu X-winga są jego systemy wykrywania. W nosie maszyny mieści się cała bateria rozmaitego typu detektorów: główny moduł skanujący produkcji Fabritecha, przeznaczony pierwotnie do większych okrętów, wspierany jest przez specjalistyczne moduły wykrywające i analityczne dostarczone przez tradycyjnych poddostawców Incoma: Melihat i Tana Ire. Wyposażenie to nie znajduje sobie równych wśród innych myśliwców kosmicznych i dzięki niemu pilot X-winga ma zapewnioną przewagę już podczas pierwszej fazy walki: przy samym wykryciu przeciwnika i podjęciu decyzji czy i jak nawiązać z nim kontakt. W gruncie rzeczy 70% misji wykonywanych przez te myśliwce było przede wszystkim działaniami zwiadowczymi, a ataki, z reguły kończące się spektakularnym sukcesem, zgodnie z doktryną miały być prowadzone jedynie w przypadku znaczącej szansy na odniesienie takiego właśnie sukcesu.
W porównaniu z konkurencyjnymi maszynami, X-wing dysponuje niezłą zwrotnością, a prędkością przewyższa praktycznie wszystkie statki cywilne oraz większość wojskowych okrętów i myśliwców. Problemy może mieć z krążownikami typu Carrack oraz - oczywiście - z szybszymi spośród imperialnych maszyn typu TIE. Cztery działka laserowe umieszczone na końcach rozkładanych do boju skrzydeł zapewniają X-owi sporą siłę i korzystną dystrybucję ognia. Przeciw cięższym celom przewidziano także użycie torped protonowych, odpalanych z dwóch [[uzbrojenie,wyrzutnia torped|wyrzutni]] umieszczonych w kadłubie maszyny pod kabiną pilota - każda wyrzutnia dysponuje zapasem trzech pocisków.
X-wing wyposażony jest w hipernapęd, dzięki czemu nie jest zależny od przenoszących go okrętów i może wypełniać misje daleko na terytorium wroga, atakować z zaskoczenia i bezpiecznie uciekać w nadprzestrzeń po wykonaniu misji. Dzięki temu idealnie wpasowuje się w doktrynę wojenną Sojuszu Rebeliantów i szybko awansował do roli podstawowego myśliwca przewagi powietrznej i nie tylko. Wykorzystywany jest praktycznie wszędzie tam, gdzie potrzebna jest obecność myśliwca kosmicznego - czy chodzi o misje eskortowe, szturmowe, obronne, czy też rozpoznawcze. Dodatkowo X ma opinię "łatwego w prowadzeniu" - po krótkim przeszkoleniu można się na niego przesiąść nie tylko z dowolnego innego myśliwca kosmicznego, ale i ze słynnego T-16 Skyhopper czy innych maszyn atmosferycznych. Dzięki podobieństwu między systemami sterowniczymi X-winga a pojazdów atmosferycznych rebelianci mieli dużo mniej problemów z kwalifikowaniem pilotów na tą maszynę, niż miałoby to miejsce w przypadku innych myśliwców kosmicznych.
Na X-ach latało wielu słynnych pilotów Rebelii, między innymi Wedge Antilles, Keyan Farlander i Halley Kadorto. Z maszyn tych korzystała Eskadra Czerwonych podczas udanego ataku na Gwiazdę Śmierci, a następnie wywodzące się z niej: Klucz Renegatów komandora Narry, nazwany tak na pamiątkę grupy uciekającej z Incoma i rozbity doszczętnie pod Derrą IV; oraz Klucz Łotrów, później rozbudowany do pełnej eskadry. Eskadra Łotrów latała na X-ach podczas całego swojego szlaku bojowego obejmującego m.in. zniszczenie drugiej Gwiazdy Śmierci pochód na Coruscant czy wojnę o bactę; na tym myśliwcu swoja karierę zaczynała Eskadra Widm, latały na nim również Pantery Nadświetlne, wsławione zniszczeniem 286 maszyn TIE przy stracie jedynie 4 własnych myśliwców podczas 9 miesięcy kampanii Fei Hu.
Za czasów Rebelii najpopularniejszą wersją X-winga był T-65B - pierwsza wyprodukowana długa seria tych maszyn, zmodyfikowana w stosunku do oryginalnego projektu Incoma. Zebrane doświadczenia z eksploatacji tych maszyn pozwoliły na stworzenie wariantu T-65C-A2 - praktycznie identycznego pod względem głównych osiągów, jednak dysponującego nowocześniejszym wyposażeniem, wśród którego na szczególną uwagę zasługuje lepszy komputer celowniczy. T-65C-A2 miał też nieco przekonstruowany kadłub, wskutek czego jego długość zwiększyła się do 13,4 metra. W okresie bitwy o Yavin obie wymienione wersje X-a były w powszechnym użyciu w siłach Rebelii. Krótko później powstał również wariant T-65A3 o wzmocnionych działkach i osłonach i znowu ulepszonym komputerze celowniczym.
W późniejszych latach X-wingi kilkakrotnie chciano wycofać z linii, jednak ostatecznie kontynuowano modyfikacje, co doprowadziło do powstania wariantów takich jak X-wing AC4, X-wing XJ, T-70 i T-85 X-wing czy StealthX. Warto również wspomnieć o istnieniu dwóch wariantów zwiadowczych tej maszyny: nieuzbrojonego T-65R X-wing do rozpoznania pasywnego oraz T-65BR X-wing do aktywnego, jak również o dwuosobowej wersji szkoleniowej - TX-65, w którym to myśliwcu pilot i instruktor siedzieli obok siebie w poszerzonym kokpicie.
Mnogość wersji rozwojowych i możliwości modernizacji sprawiły, że wielu podejrzewało, że X-wing najprawdopodobniej pobije rekord swojego poprzednika - Łowcy Głów - pozostając w służbie dłużej, niż jakakolwiek inna nowożytna maszyna myśliwska. A być może nawet zawalczy o palmę pierwszeństwa w kategorii wszech czasów, którą najprawdopodobniej dzierży starorepublikański myśliwiec typu Aurek...
Wielokrotnie spekulowano, dlaczego Imperium nie rozpoczęło produkcji własnego odpowiednika myśliwca typu X, mimo podnoszących się we Flocie głosów na ten temat. Powodem ku temu mogły być działania lobbystyczne SFS i KDY, fakt niechęci do przeznaczania funduszy na "nowe zabawki" zamiast na rozbudowę floty TIE, Gwiezdnych Niszczycieli czy budowę Gwiazdy Śmierci, a także niechęć decydentów do zmiany strategii wykorzystania myśliwców kosmicznych w oderwaniu od przenoszących je okrętów-baz. Tak więc z reguły Imperium dysponowało w sytuacjach podbramkowych przewagą liczebną i prędkości, a Rebelia - zaskoczeniem i odpornością swoich myśliwców. Ostatecznie wszystko rozstrzygało się zazwyczaj na poziomie umiejętności pilotów.
pełna nazwa: | Incom T-65B X-wing Space Superiority Starfighter | producent: | Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu T-65B X-wing | w slangu: | pointer - igła, iks |
prędkość: | 8 | wytrzymałość: | 120 |
w atmosferze: | 1050 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 27 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 12.5 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.11 t | ||
cena (nowy): | 150 000 kr | ||
używany: | 90 000 kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa (1 BBY) |
T-65R X-wing Recon
X-wing Recon to dość mało znana zwiadowcza wersja podstawowego myśliwca rebelianckiego. W przeciwieństwie do dużo popularniejszego Y-winga Longprobe, T-65R nie może być wykorzystywany w walce z jednego prostego powodu - jest on całkowicie pozbawiony uzbrojenia.
Łyska (nazwana tak właśnie z powodu kompletnego braku broni) wyposażona została w specjalistyczny komputer, którego zadaniem jest analizowanie sygnałów zbieranych przez pokładowe systemy wykrywania. Komputer ten mieści się właśnie tam, gdzie w maszynach bojowych zwykło się montować wyrzutnie torped... Aby być w stanie zebrać jak najwięcej informacji, X-wing R holuje w pewnej odległości za sobą dwa zasobniki po brzegi wypełnione najnowszej generacji aparaturą nasłuchową i skanującą o wysokiej czułości. To właśnie obecność tych zasobników wymusiła usunięcie działek laserowych - ich emisje (nawet w stanie spoczynku) były zbyt duże, aby zapewnić sprzętowi niezakłócone działanie. Tak więc w przypadku walki, pilot może polegać tylko na zwrotności swojej maszyny (poprawionej nieco dzięki prototypowemu sterowi eterycznemu) i liczyć na refleks eskorty... Ale chociaż piloci myśliwców bardziej 'bojowych' lubią się czasem trochę ponabijać ze swoich podopiecznych, są świadomi wielkiej wagi tych nielicznych odważnych gości, którzy ryzykują lecąc nieuzbrojoną maszyną po to, by zapewnić informacje, które w przyszłości mogą zadecydować o wyniku bitwy.
Z X-wingów w wariancie pasywno-zwiadowczym Nowa Republika korzystała od samego swojego zarania i przez długie lata - wprawdzie kilka lat po bitwie pod Endorem do służby weszły fretki i Prowlery, jednak ich wykorzystanie pozostawało domeną wywiadu, a X-wingi służyły taktycznym, operacyjnym i strategicznym potrzebom marynarki wojennej. Mniej więcej równolegle Nowa Republika używała też zwiadowczych X-wingów BR, które nastawione były raczej na aktywne wykrywanie i z tego względu pozostawiono na nich uzbrojenie energetyczne i zainstalowano im mocniejsze silniki, co uniemożliwiło efektywne korzystanie z gondoli pasywnych. Zdarzało się również, że warianty te były mieszane - na przykład T-65BR wyposażano w holowane zasobniki, co prowadziło do "uśrednienia" jego zdolności. Dopiero niemal 30 lat po upadku Imperium do służby wprowadzono X-winga T-85, który dzięki postępowi technologii był w stanie skutecznie połączyć funkcje zwiadowcze z bojowymi.
pełna nazwa: | Incom T-65R X-wing Reconnaissance Starfighter | producent: | Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec zwiadowczy typu T-65R X-wing | w slangu: | (snoop)scoot - (wścibska) łyska |
prędkość: | 8 | wytrzymałość: | 120 |
w atmosferze: | 1050 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 27 |
uzbrojenie: | długość: | 12.5 m | |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.11 t | ||
cena (nowy): | 170 000 kr | ||
używany: | |||
w użyciu od / do: | Nowa Republika (przed 9 ABY) | ? |
T-65BR X-wing (Recon-X)
T-65BR, znany również jako Recon-X, to specjalny wariant X-winga przeznaczony do działań zwiadowczych, zaprojektowany przez Nową Republikę jako następca dla Y-winga Longprobe. W przeciwieństwie do podobnej maszyny, T-65R, nastawiony jest on raczej na wykrywanie aktywne niż na pasywne zbieranie informacji, a w związku z tym jest również bardziej narażony na wykrycie przez wroga. Dlatego w tej wersji myśliwca zdecydowano się pozostawić uzbrojenie strzeleckie, jak również z czasem zainwestować dodatkowo w zwiększenie jego prędkości, tak, aby miał szanse uciekać przed wrogami lub nawet przebijać się przez ich blokady celem lepszego wybadania interesujących obszarów.
Ponieważ Nowa Republika nigdy nie miała wystarczającej ilości nowych X-wingów nawet na wyposażanie świeżo tworzonych eskadr czy uzupełnianie strat w jednostkach liniowych, budowanie nowych maszyn w standardzie T-65BR raczej nie wchodziło w rachubę. Zamiast tego wprowadzono program przerabiania na warianty zwiadowcze myśliwców, które znalazły się już blisko kresu swojej żywotności jako maszyna bojowa i nie opłacało się konwertować ich do standardu AC4. Demontowano im więc wyrzutnie torped, instalowano aparaturę zwiadowczą i nowsze silniki (w zależności od aktualnie dostępnego wariantu myśliwiec mógł w rezultacie osiągać prędkość od 8 do 10), łatano ewentualne dziury i poddawano ogólnemu remontowi. W efekcie otrzymywano X-winga będącego w stanie niemal tak samo dobrze jak przedtem pełnić misje bojowe, a równocześnie zdolnego do pozyskiwania interesujących danych wywiadowczych. T-65BR w działaniach zwiadowczych nie jest może tak skuteczny, jak dużo bardziej wyspecjalizowany myśliwiec rozpoznawczy T-65R, ale często bywa używany z braku innej alternatywy.
Z zewnątrz X-winga BR najłatwiej jest odróżnić od wersji bojowych dzięki charakterystycznemu modułowi sensorów i łączności zainstalowanemu w poszerzonym nosie maszyny. Narośl ta nieco zmniejsza widoczność z kabiny i zmienia wyważenie całego myśliwca, nie na tyle jednak, aby sprawiać pilotom większe trudności w przesiadaniu się na wariant zwiadowczy ze zwykłego T-65B. Oczywiście do sprawnego korzystania z całej dodatkowej aparatury pilot musi przejść dodatkowe przeszkolenie, jednak w większości obsługą czujników, systemów przetwarzania oraz wysokowydajnych przekaźników zajmuje się pokładowy droid astromechaniczny typu R2. W większości przypadków dane są na bieżąco przekazywane do bazy macierzystej myśliwca, do wybranej stacji nasłuchowej albo też do specjalnej jednostki floty Republiki, dzięki czemu nawet w przypadku utraty myśliwca zabrane informacje nie zostaną utracone. Z możliwości tej nie korzysta się praktycznie w dwóch sytuacjach - albo w związku z prozaicznym brakiem łączności, albo też gdy maszyna ukrywa się przed nieprzyjacielem i nawiązanie łączności zdradziłoby jej pozycję.
Swoistą ciekawostką jest zastosowanie w T-65BR systemu autodestrukcji sprzężonego z systemem monitorującym stan zdrowia pilota. Aby upewnić się, że dane zebrane podczas misji nie wpadną w niepowołane ręce, w przypadku śmierci pilota cała pamięć systemów pokładowych jest kasowana, robot astronawigacyjny zostaje zniszczony, a cały myśliwiec jest automatycznie wysadzany w powietrze przez potężny ładunek baradium, będący w stanie zniszczyć lub ciężko uszkodzić również inne znajdujące się w pobliżu jednostki. Sekwencja samozniszczenia może być również zainicjowana przez pilota - w takim wypadku przygotowany jest dla niego zastrzyk z bezbolesną, śmiertelną trucizną. Cóż, nikt nie obiecywał, że życie pilota służb specjalnych będzie proste...
X-wingi BR sukcesywnie wprowadzono do służby we flocie Nowej Republiki w ramach procesu jej modernizacji i konsolidacji trwającego przez całą pierwszą dekadę po bitwie pod Endorem. Prowadziły one patrole zarówno na terenach należących do Republiki jak też i poza nimi, dyskretnie (a czasem demonstracyjnie) obserwując sąsiadów i mniej stabilne politycznie rejony Galaktyki, z których mogło nadejść zagrożenie. Maszyny tego typu były jednymi z pierwszych, które nawiązały kontakt bojowy z siłami yevethańskimi podczas konfliktu zwanego kryzysem Czarnej Floty. W przypadku braku standardowych X-wingów, T-65 BR wykorzystywane były również nierzadko jako myśliwce eskortowe. Dopiero niemal 30 lat po upadku Imperium do służby wprowadzono X-winga T-85, który dzięki postępowi technologii był w stanie skutecznie połączyć funkcje zwiadowcze z bojowymi.
pełna nazwa: | Incom T-65BR X-wing Starfighter | producent: | Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec zwiadowczy typu T-65BR X-wing | w slangu: | Recon-X |
prędkość: | 8 | wytrzymałość: | 120 |
w atmosferze: | 1150 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 27 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 12.5 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.11 t | ||
cena (nowy): | 150 000 kr | ||
używany: | 95 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika (przed 16 ABY) |
X-wing AC4
Pomimo pojawienia się wielu nowych typów myśliwców, stary X-wing pozostał w użyciu jeszcze przez wiele lat po zakończeniu galaktycznej wojny domowej. W miarę upływu czasu do oryginalnego projektu wprowadzano coraz to nowe zmiany i modyfikacje, które pozwoliły mu zachować miano najbardziej uniwersalnego myśliwca wśród wszystkich jednostek bojowych Republiki. Przeróbkom poddawano aktualnie latające maszyny standardów T-65B i C, ale równocześnie pracowano nad planami konstrukcyjnymi, tak, że nowe maszyny wychodzące z fabryk coraz mniej przypominały swoich przodków z czasów bitwy o Yavin. Około 7 lat po bitwie pod Endorem światło dzienne ujrzał model X-a oznaczony jako T-65 AC4
Nowa wersja X-winga różni się od swoich poprzedników zarówno znacznie lepszymi parametrami bojowymi, jak i większą prostotą obsługi i krótszym czasem serwisu technicznego. Przede wszystkim, dzięki wyposażeniu w nowoczesne silniki, jest w stanie dorównać prędkością A-wingowi, co czyni ją jedną z najszybszych seryjnie produkowanych maszyn myśliwskich w Galaktyce. Równocześnie znacznie poprawiono zwrotność tej jednostki, prawie zrównując ją z osiągami prezentowanymi przez maszyny typu A. Dodatkowym atutem AC4 są też działka laserowe o wzmocnionej mocy i zwiększonym zasięgu - dzięki nim pilot może sięgać nieprzyjaciela będąc jeszcze poza jego polem rażenia. Jeżeli dodać do tego tradycyjnie bardzo solidny kadłub myśliwca, wzmocnione osłony i ulepszone systemy wykrywania, to okazuje się, że Incomowi udało się utrzymać X-winga w ścisłej czołówce, na poziomie pozwalającym na swobodną konkurencję z typami takimi jak E-wing czy A-9 Vigilance.
Mimo wszystkich tych nowinek, młodsi piloci republikańscy uważają X-a - poniekąd słusznie - za konstrukcję z gruntu przestarzałą i wolą latać na bardziej nowoczesnych jednostkach. Jest to jak najbardziej na rękę dotychczasowym weteranom, którzy przyzwyczaili się do X-wingów i wręcz przeciwnie - nie zamierzają przesiadać się z nich na cokolwiek innego. Dzięki temu pozorna "przestarzałość" konstrukcji jest rekompensowana przez bogate doświadczenie bojowe pilotów, powodując, że jednostki X-wingów pozostają w ścisłej elicie sił myśliwskich Republiki.
pełna nazwa: | Incom T-65 AC4 X-wing Space Superiority Starfighter | producent: | Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu T-65 AC4 X-wing | w slangu: | pointer - igła, iks |
prędkość: | 12 | wytrzymałość: | 120 |
w atmosferze: | 1300 km/h | osłony: | 50 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 29 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 12.5 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.15 t | ||
cena (nowy): | 200 000 kr | ||
używany: | 180 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika (ok. 11 ABY) |
X-wing XJ
Incom się nie poddaje. Po względnie finalnej wersji największego przeboju myśliwskiego Rebelii, którą był X-wing AC4, około roku 16 ABY wydawało się, że historia tej maszyny powoli dobiega końca, a w służbie pozostaną tylko myśliwce przerobione do treningowego, dwumiejscowego TX-65 oraz zwiadowczego T-65BR. Ewolucja serii i wprowadzanie kolejnych poprawek i modyfikacji postępowały jednak dalej.
21 lat po bitwie o Yavin do linii wszedł model T-65D A1, w którym miejsce robota astronawigacyjnego zajął komputer nawigacyjny. Wkrótce jednak okazało się, że taki układ pozbawia myśliwiec i pilota wielu dodatkowych korzyści, na przykład możliwości wykonywania napraw w czasie lotu, więc ostatecznie zrezygnowano z wprowadzania tej zmiany we wszystkich jednostkach. Poza tym, jak twierdzą złośliwi piloci, w przypadku ataku na myśliwiec od tyłu, wystająca za kabiną kopułka droida świetnie chroni przed bezpośrednim trafieniem w pilota.
W tej samej dekadzie pojawiła się modyfikacja systemów uzbrojenia oznaczona jako A3 - pozwalała ona na wybór jednego z dwóch trybów prowadzenia ognia z działek laserowych, podobnie jak w B-wingu. Drążek sterowniczy wzbogacono mianowicie o dodatkowy spust: naciskając jeden z przycisków, pilot mógł prowadzić ogień w standardowy sposób, a korzystając z drugiego - strzelać szybkimi seriami w trybie ognia naprzemiennego. Ponadto w A3 zwiększono nieco moc laserów i osłon, a także definitywnie powrócono do wykorzystywania robota stronawigacyjnego.
Mniej więcej 24 lata po Yavinie do linii zaczęto wprowadzać kolejną wersję X-winga: model XJ. Maszyna ma wiele cech wspólnych z modelem A3, różnice dotyczą przede wszystkim systemów uzbrojenia. Po pierwsze, nowego X-a uzbrojono w trzy wyrzutnie torped protonowych, po 3 pociski każda. Po drugie, system sterujący ogniem działek laserowych wzbogacono o możliwość 'programowania' - istnieje możliwość ustawienia go tak, żeby na przykład przy pojedynczym, ciągłym naciśnięciu spustu najpierw oddawał salwę z czterech działek, potem osiem wiązek pojedynczych, potem dwie salwy podwójne na ukos, dwie podwójne w konfiguracji góra-dół itp. Z mniej rozrywkowych modyfikacji, maszynę przystosowano do współpracy z robotami astronawigacyjnymi serii R7. Myśliwce te zaczęto sukcesywnie wprowadzać do linii, poczynając od Rycerzy Jedi oraz elitarnych eskadr z pokładów gwiezdnych krążowników.
Powstały także rozwojowe wersje XJ2 i XJ3, przeznaczone do walki z jednostkami Yuuzhan Vongów i przekonstruowane w oparciu o doświadczenia uzyskane w tych walkach. XJ3 miały zwiększoną zwrotność pionową oraz ulepszone systemy tarcz i kontroli ognia: posiadały zapasowe generatory osłon, a ich wzmocnione ciężkie działka laserowe mogły pracować w trybie nieregularnego ostrzału pozwalającego uzyskać większą efektywność przeciw dovin basalom. Standardowo przenosiły one ciężkie torpedy protonowe w miejsce zwykłych, w trzech wyrzutniach mieszczących po 4 pociski każda. Egzemplarzom pilotowanym przez Jedi ładowano natomiast zazwyczaj do jednej z wyrzutni cztery naprowadzane wyłącznie przy użyciu Mocy (a więc niekierowane) pociski kinetyczne (czyli bez własnego napędu) o jeszcze większym ładunku bojowym - niemal dwukrotnie silniejszym od standardowego.
Na skutek wprowadzonych modyfikacji X-wingi XJ3 były o 10 cm dłuższe od modelu B X-winga, ale to i tak nic w porównaniu ze wzrostem ceny - do 315 tysięcy kredytów za nowego i 220 tysięcy za używanego T-65 XJ3. Na myśliwcach tych typów latało wielu weteranów poprzednich kampanii, w tym Wedge Antilles oraz reszta Eskadry Łotrów.
Po zakończeniu konfliktu z Yuuzhanami myśliwiec typu X dorobił się jeszcze jednej wersji - StealthX. Model ten wyposażony został w zaawansowane systemy maskowania, a podczas działań zachowywał całkowitą ciszę radiową oraz polegał jedynie na pasywnych systemach wykrywania. Używany był niemal wyłącznie przez Jedi, którzy dzięki użyciu Mocy mogli utrzymywać kontakt między sobą oraz wyczuwać inne obiekty w przestrzeni kosmicznej, sami nie będąc widziani.
Dzięki tym wszystkim kolejnym wcieleniom, maszyna o charakterystycznym układzie skrzydeł w kształcie litery X pozostała jednym z najlepiej rozpoznawalnych symboli Republiki i chociażby z tego względu spekuluje się, że czeka ją jeszcze wiele lat służby, bynajmniej nie w charakterze szacownego antyku.
pełna nazwa: | Incom T-65 XJ X-wing Space Superiority Starfighter | producent: | Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu T-65 XJ X-wing | w slangu: | pointer - igła, iks |
prędkość: | 12 | wytrzymałość: | 120 |
w atmosferze: | 1300 km/h | osłony: | 50 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 29 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 12.5 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.15 t | ||
cena (nowy): | 140 000 kr | ||
używany: | 125 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika (ok. 24 ABY) |
T-70 X-wing
Po wielu zmianach literek przyszła w końcu kolej na zmianę numeru - i tak oto około 10 lat po bitwie o Endor pojawił się myśliwiec T-70 X-wing. Producentem tej maszyny jest Incom-FreiTek, a oba człony tego konglomeratu powinny być znajome każdemu, kto kiedykolwiek interesował się latającym złomem. Incom to oczywiście twórca oryginalnego X-winga oraz ARC-170, a także współtwórca Z-95 Headhuntera. Później korporacja ta pracowała dla Imperium i opracowała Howlrunnera, podczas gdy uciekinierzy z niej założyli pod auspicjami Rebelii oraz Nowej Republiki firmę Frei'Tek, odpowiedzialną za stworzenie E-winga. Po upadku Imperium obie marki w końcu połączono, chociaż czasami wykorzystywano tylko jedną z nich.
Projektując T-70 postanowiono zachować wszystko to, z czego słynął jego poprzednik, a więc wysoką uniwersalność, solidną konstrukcję, no i przede wszystkim - charakterystyczny kształt. Różnice laikowi trudno jest zauważyć, dotyczą przede wszystkim kształtu końcówek płatów oraz przypominających wyglądem turbiny silników hamująco-manewrowych. Wewnątrz jednak cała technologia postąpiła o dekady do przodu: generatory są wydajniejsze, silniki Incom-FreiTek 5L5 nadają większą prędkość, a działka laserowe Taim&Bak KX12 dysponują większą siłą. Poprawiono też oczywiście awionikę, w tym systemy celownicze, a elektronikę kokpitu wyposażono w możliwość dynamicznej rekonfiguracji - w zależności od preferencji pilota lub sytuacji, w jakiej znalazł się myśliwiec, te same urządzenia kontrolne mogą pełnić różne role. Równocześnie zachowano prostotę urządzeń sterowania - podobnie jak w poprzednich modelach całe oprzyrządowanie trzyma standardy spójne z innymi produktami Incoma, w tym skoczkami atmosferycznymi czy śmigaczami, dzięki czemu łatwo jest przeszkolić do pilotażu myśliwca osobę, która nigdy nie latała w kosmosie.
Kadłub przekonstruowano tak, aby pozwalał na ładowanie nieodzownego droida astromechanicznego od dołu, co ułatwia obsługę maszyny w bazach, a także pozwala droidowi bez trudności opuszczać pokład myśliwca i wracać nań w warunkach polowych. Skrzydła myśliwca są z reguły rozkładane podczas walki - nie tyko po to, aby zwiększyć pole ostrzału, ale też w celu łatwiejszego pozbywania się nadmiarowego ciepła, emitowanego przez pracujące w trybie bojowym urządzenia pokładowe. Centralne części wszystkich czterech skrzydeł mieszczą silniki napędu repulsorowego, a bliżej kadłuba w dolnych płatach osadzono gondole podwozia głównego, podczas gdy w górnych - generatory i emitery osłon energetycznych. Cztery potężne silniki wyposażono w dysze ciągu wstecznego z żyroskopami elektromagnetycznymi, które pozwalają na wykonywanie manewrów, jakich nie powstydziłaby się znacznie mniejsza i lżejsza maszyna myśliwska.
Przód kadłuba mieści natomiast blok wyrzutni pocisków (pod kabiną pilota) wraz z pojemnikiem na zużyte łuski. Znane z T-65 dwie wyrzutnie torped zastąpił pojedynczy wariant modularny, w którym nie dość, że można szybko wymienić zasobnik amunicyjny na taki zawierający innego rodzaju pociski (np. rakiety lub torpedy magnetyczne), ale i na broń innego typu. Co więcej, teraz X-wing w standardzie przenosi już 8 torped protonowych Krupx MG7-A.
Poza wyrzutnią w nosie myśliwca znajduje się kompensator przyspieszenia, przedni moduł repulsorów, chłodzony cieczą łatwo demontowalny komputer pokładowy, zapasowy generator mocy oraz systemy łączności i wykrywania. Miniaturyzacja tych komponentów w stosunku do sprzętu sprzed kilku dekad pozwoliła na zorganizowanie miejsca na nieco większy niż w T-65 bagażnik, zazwyczaj wykorzystywany do przewożenia ratunkowego zestawu survivalowego. Dodatkowo opancerzono kabinę pilota, aby zapewnić mu bezpieczeństwo w sytuacji ewentualnej utraty osłon. Wprowadzono też specjalne rozwiązania redukujące wykrywalność myśliwca, jak na przykład pokrycie go specjalną powłoką ochronną.
Podobnie jak T-65, jego następca dysponuje uzbrojeniem i osłonami pozwalającymi mu zarówno na walkę z lekkimi myśliwcami, jak i z większymi okrętami wroga, których osłony może przebić dzięki torpedom protonowym. Zdolny jest również oczywiście atakować cele naziemne, a zaawansowane systemy celowania pozwalają mu na skuteczne eliminowanie nawet niewielkich i ruchliwych celów. Działka laserowe mogą strzelać naprzemiennie ogniem pojedynczym, salwami, lub też parami na ukos, dzięki temu można dostroić rodzaj ognia do panującej na polu walki sytuacji. Do samoobrony T-70 posiada dodatkowo blaster BlasTech Ax-190-B sterowany zdalnie z kabiny - można nim postraszyć wrogie myśliwce lub niszczyć wrogą siłę żywą biegającą w białych pancerzach.
W trzeciej dekadzie po upadku Imperium Galaktycznego siły myśliwskie Nowej Republiki wzbogaciły się o kolejny wariant tego myśliwca, T-85 X-wing. Ze względu na prowadzoną przez władze politykę rozbrojeniową oraz mało zdecydowaną postawę wobec prowokacji Najwyższego Porządku, korzystające z nich eskadry nie prowadziły jednak wielu działań poza patrolowymi. Skłaniało to niektórych spośród oficerów do przyłączania się do Ruchu Oporu, który ze względu na małe możliwości produkcyjne posługiwał się głównie T-70 z demobilu lub pozyskanymi od nieoficjalnych sponsorów - lokalnych sił samoobrony oraz na wpół prywatnych flot niektórych senatorów, na potrzeby których produkcja T-70 cały czas trwała, choć w ograniczonym zakresie.
Na X-wingach tych latał m.in. Poe Dameron, który przebył tę właśnie drogę wraz z resztą republikańskiej eskadry Rapier i już wkrótce miał stanąć twarzą w twarz z myśliwcami TIE Najwyższego Porządku. Maszyny te brały również udział w bitwie o Takodanę, eskortując i wspierając z powietrza transportowce Ruchu Oporu, a także w ataku na Bazę Starkiller, walnie przyczyniając się do jej zniszczenia. Później chroniły też ewakuację z bazy na D'Qar, osłaniając krążownik MC85 Raddus oraz jego bombowce, co umożliwiło im wyeliminowanie drednota typu Mandator IV należącego do sił Najwyższego Porządku. Wreszcie wzięły też udział w finałowym boju nad planetą Exegol, chociaż w tym okresie Ruch Oporu dysponował w swojej bazie głównej już tylko ósemką tych myśliwców, plus sześcioma w różnym stadium kanibalizacji.
Bardzo uważni czytelnicy zauważyli zapewne drobną zmianę: nie mówimy już o Frei'Teku, tylko o FreiTeku. Nie wiemy, czy to literówka, korekta, czy znak ewolucji firmy związanej z Incomem. Ze względu na nasz sentyment do apostrofów, trochę nam go żal...
Projektując nowy wariant X-winga do Przebudzenia Mocy wyraźnie inspirowano się szkicami Ralpha McQuarrie stworzonymi na potrzeby pierwszych Gwiezdnych wojen, obecnie znanych jako Nowa nadzieja. "Nowy" X-W przypomina te szkice dużo bardziej, niż ostateczna wersja modeli wykorzystanych w ANH i kolejnych częściach. Podobnie postąpiono w przypadku Ostatniego Jedi i nowego A-winga oraz nowego Y-winga w Skywalkerze.
pełna nazwa: | T-70 X-wing Starfighter | producent: | Incom-FreiTek |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu T-70 X-wing | w slangu: | pointer - igła, iks |
prędkość: | 11 | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | 1100 km/h | osłony: | ? |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | ? |
uzbrojenie: |
|
długość: | 12.49 m |
rozpiętość: | 11.26 m | ||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | 200 000 kr | ||
używany: | 110 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika |
T-85 X-wing
Po dwóch dekadach latach służby X-winga w wersji T-70 we flocie Nowej Republiki przyszedł czas na poważną rewizję tej konstrukcji. Wprawdzie pomniejsze modyfikacje i wymiany podzespołów na nowocześniejsze cały czas pozwalały mu dzierżyć palmę pierwszeństwa jako najskuteczniejszemu myśliwcowi przewagi kosmicznej w galaktyce, jednak stopniowo zaczęły pojawiać się głosy o konieczności rozpoczęcia prac nad nowym wcieleniem tego słynnego modelu. Kiedy decydenci uświadomili sobie ponadto, że zgodnie z cyklem życia tej maszyny w ciągu najbliższych 5 lat będzie trzeba zafundować większości T-70 gruntowny przegląd połączony z remontem kapitalnym, uznano, że opłacalne może być wycofanie części starszych myśliwców, a zafundowanie sobie nowych. I tak oto około 30 lat po bitwie pod Endorem na deski kreślarskie Incoma i FreiTeka trafiły pierwsze plany maszyny niezbyt oryginalnie nazwanej T-85 X-wing.
Jeśli chodzi o kształt płatowca, to zmiany w nim wprowadzone można uznać za większe nawet, niż między wersjami T-65 a T-70. Cała maszyna jest wyraźnie większa, skrzydła również charakteryzują się większą powierzchnią i w złożonej pozycji praktycznie całkowicie zachodzą za siebie, formując jeden długi płat. Gondole silników jonowych 5L9 pozbawione są charakterystycznego "kolanka" z poprzednich wersji, w czym przypominają model 4J.7 stsowany w U-wingach, działka laserowe Taim & Bak KX14 nie są zaś położone w jednej linii, ale te z górnego płata cofnięto nieco w stosunku do tych z dolnego. Broń ta dzięki postępowi technicznemu nie wymaga charakterystycznych parabolicznych tłumików wylotowych, wielu pilotów nie ufało jednak temu rozwiązaniu i instalowało na wszelki wypadek różnego typu rozwiązania pochodzące z demobilu.
Ponieważ w miarę upływu czasu nastroje pacyfistyczne w Republice wzrastały, a to pociągało za sobą redukcję liczebności sił wojskowych, nowa wersja myśliwca musiała być sobie w stanie poradzić bez wsparcia ze strony tak dużej ilości jednostek zwiadowczych czy szturmowych jak dotychczas. Dlatego bardzo duży nacisk położono na jej wyposażenie w najnowocześniejsze systemy wykrywania i identyfikacji, z których większość znalazła się w znacznie powiększonym nosie maszyny wraz z nadzorującym ich pracę komputerem. Dzięki zestawowi Carbanti z czujnikami Fabritech i Melihat T-85 sam był swoim własnym zwiadowcą, a piloci byli w stanie wykryć, zidentyfikować i namierzyć jednostki wroga dużo wcześniej, niż dotychczas. Dawało im to przewagę nad wrogiem w pierwszej fazie starcia i możliwość dokładniejszego zaplanowania jego przebiegu - lub uniknięcia go. Sprzęt ten mógł również służyć do przechwytywania i podsłuchiwania wrogiej łączności. T-85 był więc równocześnie godnym następcą zwiadowczych T-65X-wingów R oraz T-65BR i w razie potrzeby mógł wypełniać ich zadania.
Charakterystyczne dla nowego X-winga są również niewielkie powierzchnie sterujące w przedniej części kadłuba oraz dwie owiewki po jego bokach, mieszczące generatory i emitery osłon. Poza tym można powiedzieć, że wszystko zostało po staremu - uniwersalne gniazdo na droida astromechanicznego umieszczone za kabiną pilota, wyrzutnie torped protonowych wewnątrz kadłuba czy magnetyczne żyroskopy i dysze manewrowe ukryte w przedniej części każdego z silników, znacznie poprawiające zwrotność tej dość dużej i ciężkiej maszyny.
X-wingi T-85 sukcesywnie wchodziły na wyposażenie sił myśliwskich Nowej Republiki i wypierały ze służby poprzednie modele, które trafiały do drugiej linii, do eskadr szkoleniowych czy do lokalnych sił obronnych. Dzięki temu Ruch Oporu był w stanie wejść w posiadanie sporej liczby T-70, na które przesiadali się - niezbyt tym zachwyceni - ci spośród pilotów republikańskich, którzy postanowili przyłączyć się do rebelii. Tymczasem atak Bazy Starkiller i zniszczenie większości floty Republiki wraz z układem Hosnian sprawiło, że anihilacji uległa również większość T-85 i podstawowym myśliwcem walczącym z nowym wrogiem stał się znowu T-70.
Pierwsza opublikowana ilustracja tej maszyny, w antologii Before the Awakening, wyglądała bardzo podobnie do T-70. Dopiero później, w serialu rysunkowym Resistance, popuszczono na dobre wodzy fantazji...
pełna nazwa: | T-85 X-wing Starfighter | producent: | Incom-FreiTek |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu T-85 X-wing | w slangu: | pointer - igła, iks |
prędkość: | 12 | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | 1300 km/h | osłony: | ? |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | ? |
uzbrojenie: |
|
długość: | 15.68 m |
rozpiętość: | 13.65 m | ||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | 220 000 kr | ||
używany: | 140 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Przebudzenie Mocy |
A-wing
A-wing to myśliwiec przechwytujący trzeciej generacji, kolejny krok w ewolucji po maszynach w rodzaju Z-95 oraz X-W. Skonstruowany został z myślą o dwóch podstawowych zadaniach: walce myśliwskiej oraz dalekim rozpoznaniu.
Dalekim przodkiem tej maszyny był zaprojektowany dla Zakonu Jedi przez Kuat Systems Engineering myśliwiec Delta-7 Aethersprite. Po zakończeniu konfliktu firma ta wykorzystała swoje doświadczenia do stworzenia prototypu lekkiej, szybkiej maszyny krótkiego zasięgu nazwanej R-22, która w zamierzeniu miała być "myśliwcem Jedi dla nie-Jedi", jednak nie doczekała się masowej produkcji ze względu na fakt, że Marynarka Imperialna chwilę wcześniej podpisała olbrzymi kontrakt z firmą Sienar Fleet Systems na całą rodzinę TIE. Większość egzemplarzy z serii próbnej została zakupiona przez marynarkę wojenną Tammuz-an, a część - przez rozmaitych prywatnych posiadaczy. Ze względu na swój kształt - podobny do ostrzy ceremonialnych włóczni ich nowych właścicieli - myśliwce te wkrótce otrzymały przydomek Spearhead.
Szybkość, zwinność i solidna konstrukcja R-22 sprawiła, że kiedy kilka maszyn Tammuz-an wpadło w ręce jednej z komórek rebelianckich, ci postanowili przyjąć je na stan swoich jednostek myśliwskich. Ponieważ od powstania prototypów minęła już przeszło dekada, aby stateczki były skuteczne, należało je nieco zmodyfikować. W miarę upływu czasu "Podziemni inżynierowie" wprowadzali więc w R-22 szereg usprawnień, z których najważniejszym była wymiana oryginalnych silników na potężne silniki nowego wzoru Novaldex J-77 wymownie nazwane EventHorizon ("horyzont zdarzeń" lub po prostu "kres możliwości") - cieszące się wówczas renomą najsilniejszych na rynku i, jak się później okazało, dysponujące jeszcze dodatkowym potencjałem pozwalającym na ich dalsze "podkręcenie". To w tym mniej więcej okresie do myśliwca przylgnęło miano A-winga.
Krótko przed bitwą o Yavin dwa R-22 zostały sprowadzone na Yavin 4 przez rebelianckiego pilota Jake'a Farrella. Tam republikański generał Jan Dodonna, emerytowany konstruktor pierwowzoru R-22 Walex Blissex (poza nim znany również ze stworzenia Gwiezdnych Niszczycieli typu Victory) oraz sam Farrell praktycznie rozebrali je na części i wyrzucili wszystko, co uznali za niepotrzebne. Następnie przejrzeli katalog częstszych i rzadszych rebelianckich modyfikacji i usprawnień i część z nich postanowili wykorzystać, a część (jak np. przekonstruowanie dziobowej części myśliwca i usunięcie z niej charakterystycznej przerwy w krawędzi natarcia, wykorzystywanej do holowania statku na lądowiskach) odrzucić. Do tego dodali nieco sprzętu według własnych pomysłów... I tak stworzyli docelową wersję A-winga, nazwaną oficjalnie RZ-1 A-wing - potwora, który oryginał przypominał w zasadzie tylko wyglądem zewnętrznym. Po pozytywnym przejściu przez prototypy testów, pozostało tylko zaplanować produkcję seryjną nowego myśliwca.
I była to najwyższa pora, bo Rebelia nie posiadała w tym momencie większych ilości myśliwców zdolnych osiągać prędkości, z którymi latały maszyny Imperium. Wskutek tego - co dobitnie wykazała bitwa o Yavin - w wielu sytuacjach imperialne TIE/ln nie miały problemów z prześcignięciem maszyn rebelianckich i narzuceniem im wybranych przez siebie warunków walki, co pozwalało im uzyskać przewagę taktyczną znacząco wpływającą na wyniki starcia. Zaprojektowany pod kątem prędkości i zwrotności A-W był rozwiązaniem tego problemu, stąd środki na jego upowszechnienie po prostu musiały się znaleźć.
Produkcję A-winga postanowiono zorganizować inaczej, niż w przypadku reszty maszyn Sojuszu. Podczas gdy X'y tworzono w kilku głównych fabrykach, A-W budowane były ręcznie w wielu rozrzuconych po całej Galaktyce małych zakładach i warsztatach, do których łatwiej było dowozić zaopatrzenie przy pomocy lekkich frachtowców nie rzucając się zbytnio w oczy. Z tego względu konkretne egzemplarze tego myśliwca często różnią się między sobą mniejszą lub większą liczbą detali i wykończeniem - oczywiście wszystko w ramach jednego projektu. Dopiero za czasów Nowej Republiki model produkcji A-wingów zaczął "normalnieć", a dłuższą ich serię wyprodukował dla nowych władz borykający się z problemami kadrowymi i wizerunkowymi Incom - te myśliwce siłą rzeczy pozbawione już były swojej "indywidualności"; próżno na przykład szukać w nich drewnianych wykończeń, co zdarzało się w maszynach produkowanych przez rzemieślników.
Podstawą konstrukcji A-winga są dwa potężne silniki jonowe zasilane bezpośrednio z reaktora fuzyjnego i stanowiące ponad połowę masy całej maszyny. Napęd ten pozwala mu uzyskać niespotykaną wcześniej prędkość, znacznie przekraczającą dotychczasowe osiągi tak maszyn rebelianckich, jak i imperialnych. Aż do końca galaktycznej wojny domowej A-W był powszechnie uważany za najszybszy z seryjnie produkowanych myśliwców kosmicznych (oczywiście nie licząc późnych modeli TIE Advanced oraz Defenderów, które nigdy nie osiągnęły statusu "powszechności"). Aby pozwolić na takie osiągi, zastosowano w tym myśliwcu bardzo lekką konstrukcję kadłuba, odciążoną ze wszystkich zbędnych elementów - na przykład wnętrze stateczników pionowych jest niemal puste, usztywnia je tylko ryflowana płaszczyzna metalu. Maszynę opancerzono jedynie w symboliczny sposób, generatory osłon także nie posiadają zbyt imponującej mocy - za to z powodzeniem mieszczą się w niewielkiej przestrzeni tuż za kabiną pilota, przed systemem sensorów. Ze względu na konieczność oszczędzania miejsca i energii, zrezygnowano ze standardowo montowanego w maszynach rebelianckich droida astromechanicznego, a zastosowany zamiast niego w A-W komputer astronawigacyjny to model pozwalający przechować w pamięci koordynaty jedynie dwóch skoków nadprzestrzennych (w razie czego namiary mogą zostać przesłane z innej zaprzyjaźnionej jednostki bezpiecznym kanałem łączności). Jeszcze lepsze parametry lotu uzyskać można przez całowite wyeliminowanie generatora osłon, jednak mało kto w Sojuszu decydował się na aż tak drastyczne posunięcie...
A-wing z reguły jest też na polu walki myśliwcem najzwrotniejszym - nie dorównuje mu nawet TIE Interceptor. Uzyskano to dzięki zastosowaniu zarówno sterowania wektorem ciągu głównych silników, jak i umieszczeniu pomiędzy nimi czterech dodatkowych silników manewrowych oraz takiemu oprogramowaniu komputera pokładowego, aby optymalnie wykorzystywał oba te środki sterowania i w ułamku sekundy odpowiadał na polecenia pilota. Podczas lotu w atmosferze aktywny system sterowania wykorzystuje również ruchome płaszczyzny stateczników pionowych umieszczonych nad oraz pod kadłubem myśliwca. Czas reakcji maszyny na wychylenia drążka i orczyka jest tak krótki, że wielu pilotów ma problemy z kontrolowaniem tego myśliwca, szczególnie przy wysokich prędkościach - dlatego na A-W przydziela się tylko tych z najlepszym refleksem i wyczuciem sterów.
Jeżeli chodzi o uzbrojenie, to podstawową bronią A-winga są dwa działka laserowe Borstel RG-9, posiadające pewną unikalną cechę. Dzięki specjalnym serwomotorom mogą one być odchylane o 60 stopni w górę lub w dół, znakomicie zwiększając pole ostrzału i ułatwiając zarówno walkę kołową, jak i ewentualne ataki naziemne. W niektórych egzemplarzach działka te zostały zmodyfikowane w taki sposób, aby można je było obracać nawet i o 180 stopni celem sprawienia nieprzyjemnej niespodzianki przeciwnikowi siedzącemu na ogonie - m.in. tę modyfikację Incom wprowadził w swoich maszynach jako standard. Niespodzianka spotykała jednak czasami również i pilota - nie do końca dopracowane rozwiązanie obrotnicy potrafiło zaciąć się w "odwrotnej" pozycji, szczególnie jeśli prowadzono z niego w takiej pozycji ogień, blokując działka w pozycji wstecznej aż do momentu, kiedy udało się wylądować w jakiejś bazie i naprawić usterkę.
W parze z każdym z działek zamontowany jest jeszcze dodatkowy laser celowniczy, który nie wyrządza szkód atakowanemu celowi, jest jednak niezastąpiony jeśli chodzi o namierzanie celów i określanie ich odległości oraz prędkości.
Pierwsze egzemplarze A-W nie posiadały wyrzutni pocisków kierowanych, jednak niebawem postanowiono zwiększyć uniwersalność tego myśliwca przez ich dodanie. Pociski zmagazynowane są w przedniej części kadłuba myśliwca, po 6 na każdej burcie, i odpalane są przez charakterystyczne szczeliny w boku kadłuba. Dzięki tej broni A-wing może szybko rozprawiać się z co bardziej odpornymi imperialnymi myśliwcami w rodzaju bombowca TIE i nie musi ani wytracać prędkości, by wejść im na ogon, ani wykonywać nawrotu, by ponowić atak.
Poza tradycyjnym uzbrojeniem, A-wing wyposażony jest też w większości egzemplarzy w aparaturę do walki radioelektronicznej - silną zagłuszarkę systemów elektronicznych nieprzyjaciela Miradyne 4x-Phantom skalibrowaną tak, aby jej emisje zakłócały działanie układów celowniczych wrogiego uzbrojenia. W połączeniu z wysoką prędkością i zwrotnością myśliwca daje to bardzo duże szanse uniknięcia nieprzyjacielskiego ognia, co przy słabym pancerzu wydaje się być szczególnie zalecane. System ten był z dużym powodzeniem wykorzystany w bitwie o Endor - skoordynowane zagłuszanie prowadzone przez A-wingi znacznie zredukowało celność artylerii imperialnej podczas pierwszych faz ataku. Nie zaleca się jednak stosowania tego typu systemów przez pojedyncze jednostki postawione wobec większych i nowocześnie wyposażonych okrętów liniowych - zamiast utrudniać namierzenie, pełni ono wtedy w wielu przypadkach rolę naprowadzającej na cel radiolatarni.
Specjalistyczny sprzęt pozwalający A-wingowi na wykonywanie zadań rozpoznawczych umieszczono w górnej części kadłuba za kabiną pilota i generatorem osłon i postarano się o zamaskowanie go tak, aby jego posiadanie przez myśliwiec nie było zbyt oczywiste. Wielozakresowy system wykrywająco-skanujący zbiera szczegółowe informacje o mijanych jednostkach i instalacjach nieprzyjacielskich i synchronizuje je z głównym komputerem myśliwca, ale też i nagrywa je w specjalnym awaryjnym rejestratorze. Ten może być odrzucony w przypadku zniszczenia lub groźby przejęcia myśliwca przez wroga i odzyskany przez inny statek rebeliancki - dzięki temu nawet w przypadku straty zwiadowcy istnieje szansa, że wartościowe dane dotrą do swojego odbiorcy.
A-wing jest jednym z najbardziej wymagających statków kosmicznych jeżeli chodzi o utrzymanie i obsługę techniczną. Wszystkie jego systemy są wyżyłowane do granic możliwości i pracują pod bardzo wysokim obciążeniem, co sprawia, że wymagają praktycznie ciągłych przeglądów. W zasadzie po każdym locie myśliwiec ten wymaga porządnego przeglądu i podregulowania systemów, w szczególności napędu oraz elektroniki. W przeciwieństwie do np. Y-winga, nie jest w związku z tym zbyt dobrze przystosowany do operowania z polowych baz o minimalnej bazie technicznej i zaopatrzeniowej - jego domeną są raczej dobrze wyposażone główne bazy oraz pokłady krążowników kosmicznych, na których można znaleźć odpowiednie wyposażenie diagnostyczne. Dość częste uszkodzenia sprawiają, że maszyna ta nie jest lubiana przez wojskowych planistów - nigdy bowiem do końca nie wiadomo, czy i ile myśliwców tego typu będzie w danym momencie dostępnych.
Głównym przeznaczeniem A-wingów są misje typu "uderz i odskocz", w których myśliwce te mogą do maksimum wykorzystać swoją przewagę prędkości i zwrotności do zadawania zaskakujących ciosów. A-W wykorzystywane są również intensywnie do działań zwiadowczych, podczas których przemykają z włączoną zagłuszarką wśród jednostek lub nad terytorium wroga zbierając dane i nie dając się zestrzelić. W defensywie głównym zadaniem A-wingów jest również ofensywa, a konkretnie - przechwytywanie jednostek uderzeniowych wroga zanim zdołają one zbliżyć się do swojego celu na odległość skutecznego ognia. W niektórych przypadkach konieczne bywa także zaangażowanie się w walkę kołową ze zwrotniejszymi spośród myśliwców wroga - przede wszystkim z TIE Interceptorami. A-W często pełnią też rolę szpicy większego ataku, mając za zadanie związać, zdezorganizować i osłabić (lub zniszczyć) osłonę myśliwską celu i wspierać w ataku jednostki szturmowe - jedną z tego typu taktyk nazwano nawet Cięciem A-winga.
Początkowo przewidywano także wykorzystanie tego myśliwca w roli bliskiej osłony konwojów, baz i zgrupowań floty, jednak ta taktyka nie do końca się sprawdziła - okazało się, że takie misje lepiej spełniają X-wingi (a następnie stworzone specjalnie w tym celu E-wingi), które są wprawdzie mniej zwrotne, jednak dysponują większą siłą ognia i mocniejszymi osłonami. Wysoki koszt (175 tys. kredytów za sztukę) i nieprzystosowanie do misji szturmowych sprawił, że myśliwce RZ-1 nie wyparły X-ów, były jednak szeroko i skutecznie wykorzystywane przez Sojusz.
A-wing zdecydowanie nie jest maszyną, do której można się przesiąść z ciągnika rolniczego, przez co w początkowym okresie Rebelii trudniej było o pilotów mogących sprawnie latać tymi myśliwcami, niż o same myśliwce. Aby ułatwić szkolenie nowych rekrutów lub też przeszkalanie na A-wingi z innych maszyn, korzystano więc czasem ze szkolnego wariantu tego myśliwca - RZ-1T, który podobnie, jak wersja bazowa, występował w wielu podtypach i odmianach.
A-wingi z zasady przydzielano najlepszym spośród najlepszych wśród pilotów rebelianckich (a później republikańskich) i spośród tych, którym zaproponowano przezbrojenie, jedynie Eskadra Łotrów odmówiła przesiadki, pozostając przy X-wingach. Prawdopodobnie najsłynniejszą grupą A-W w siłach Sojuszu i Nowej Republiki było skrzydło myśliwskie Pasha Crackena, a najsłynniejszym pojedynczym pilotem - Arvel Crynyd, który swoim ciężko uszkodzonym A-wingiem staranował i zniszczył mostek imperialnego SSD Executor. Połączenie charakterystycznego klinowatego kształtu myśliwca (ze wzmocnionym osłoną atmosferyczną dziobem nie pierwszy raz wykorzystanym w roli tarana) i jego wybuchowego paliwa pozwoliło mu na przebicie się przez transparistal i całkowite spustoszenie sterówki imperialnego okrętu flagowego, co z kolei doprowadziło do jego zderzenia z drugą Gwiazdą Śmierci. W tej samej bitwie A-wingi Eskadry Zielonych zapisały również na swoje konto zniszczenie krążownika Pride of Tarlandia służącego za centrum łączności floty, co znacząco zdezorganizowało działania sił imperialnych. Maszyny te wzięły również liczny udział w bitwie o Jakku (5 ABY), gdzie wiele zostało zniszczonych w silnym ogniu nieprzyjaciela.
W miarę rozwoju technologii A-wing stopniowo udoskonalano i w momencie wybuchu konfliktu między Nową Republiką a Najwyższym Porządkiem w linii służyły już jednostki oznaczane jako RZ-2 A-wing. W równoległej linii historycznej natomiast A-wing został użyty w roli tarana także ćwierć wieku po śmierci Imperatora, podczas bitwy o Ebaq 9, kiedy to Vergere za cenę własnego życia przechyliła szale walki na niekorzyść Yuuzhan Vongów.
Źródła pisane zawsze twierdziły, że A-wing został zbudowany po bitwie o Yavin, w reakcji na problemy rebelianckich myśliwców z szybszymi od nich TIE/ln. Tymczasem jednostkę tę wprowadzono w grze X-Wing już w pierwszej kampanii, dziejącej się przed tą bitwą (zniszczenie Gwiazdy Śmierci było finałem wersji podstawowej gry). Przez lata sprzeczności tej nie komentowano, podobnie jak kwestii pojawienia się w grze stworzonych jeszcze później TIE Interceptorów.
W końcu jednak wymyślono myśliwiec R-22 Spearhead (nawiązując do jednostki pojawiającej się w serialu rysunkowym Droids), mający być poprzednikiem A-winga i stwierdzono, że to na Spearheadach latał gracz w X-Wingu. Kwestię tego, że dane techniczne i wygląd myśliwca w grze idealnie odpowiadały "prawdziwemu" A-wingowi zdecydowano się pominąć, a na podstawie faktu, że maszyna ta nazywana jest wprost A-wingiem, stwierdzono, że... Spearhead również był nazywany A-wingiem. Konsensus ten został potwierdzony w Essential Guide to Warfare i wydawało się, że sprawa jest jasna...Jednak później pojawił się serial Rebels, a w nim - A-wingi na dekadę przed bitwą o Yavin. Według opisu w wydanej po emisji serialu broszurze dołączonej do zestawu Incredibuilds to właśnie wtedy powstały - przez zmodyfikowanie R-22 - pierwsze rebelianckie A-W, co dodatkowo zaciemnia obraz sytuacji. Dodatkowo jeszcze komplikuje sprawę fakt, że myśliwce w tym serialu wyglądają bardziej jak A-wingi RZ-2 z czasów Nowej Republiki niż jak RZ-1.
Uwielbiamy retcony. Dzięki nim można mieć ciastko i zjeść ciastko.
Ale smak tych ciastek już nie jest taki sam, jak kiedyś...
Według Incredibuilds figurka pilota wykorzystana w pierwszym modelu A-winga sporządzonym na potrzeby Powrotu Jedi pochodziła z modelu niemieckiego myśliwca z czasów pierwszej wojny światowej.
W starym kanonie A-wing mierzył 9,6m długości. Według nowszych źródeł, opierającycj się m.in. na pomiarach modelu wykorzystywanego w Powrocie Jedi, bliższa prawdy jest długość 6,9 metra. Taką podaje m.in. Haynes.
U Haynesa A-wing jest też o 20 kafli droższy niż u moich znajomych.
pełna nazwa: | Dodonna/Blissex RZ-1 A-wing Fighter/Interceptor | producent: | Kuat Systems Engineering/niezależne fabryki Sojuszu Rebeliantów/Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec przechwytujący typu A, A-wing {A-łing} | w slangu: | slim - chudziak |
prędkość: | 12 | wytrzymałość: | 80 |
w atmosferze: | 1300 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 30 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 6.9 m |
rozpiętość: | 4.47 m | ||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.04 t | ||
cena (nowy): | 175 000 kr | ||
używany: | 70 000 kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa (1 ABY) |
A-wing Trainer
Już we wczesnej fazie testów R-22 Spearhead jego producent zorientował się, że jest to maszyna wymagająca i nie wybaczająca pilotowi najmniejszych błędów. Aby więc wypełnić lukę szkoleniową pomiędzy ćwiczeniami na symulatorze a samodzielnym pilotowaniem tego myśliwca, postanowiono skonstruować wariant szkolno-bojowy, powiększając kabinę tak, aby zmieścił się w niej dodatkowo instruktor lotów.
Podążając w ślad za wariantem szkoleniowym R-22, Sojusz Rebeliantów szybko stwierdził, że też potrzebuje czegoś podobnego dla swoich A-wingów - zwłaszcza, że odpowiednio zaawansowanych symulatorów lotu rebelianci często po prostu nie mieli i musieli szkolić pilotów od razu na prawdziwym sprzęcie. Tak narodził się RZ-1T - dwumiejscowy A-wing pełniący rolę maszyny szkolno-bojowej, a w razie nagłej potrzeby mogący posłużyć do przerzucenia gdzieś pojedynczego pasażera w sposób szybki, stylowy i bardzo mało wygodny.
Aby proces szkoleniowy był w pełni realistyczny, jak również ze względu na to, że Sojusz cierpiał na chroniczne niedobory maszyn bojowych i nigdy nie wiadomo było, czy zamiast szkolenia dany A-wing nie będzie musiał wybrać się w misję bojową, statkowi pozostawiono jego standardowe uzbrojenie - dwa działka laserowe, które podobnie jak w wersji podstawowej mogły należeć do jednego z kilku wariantów.
Powiększony, "garbaty" kokpit zapewnia minimum miejsca niezbędnego, aby w myśliwcu zmieściły się dwie osoby, jednak siedzący w tylnym fotelu instruktor nie dysponuje szczególnie szerokim polem widzenia. Myśliwiec stracił też nieco na swojej zwrotności i zrywności, jednak nadal parametry te są całkiem przyzwoite w porównaniu z konkurencją - chociaż w miarę kolejnych usprawnień wprowadzanych w "regularnych" RZ-1, szczególnie po bitwie o Yavin, wersje szkolne zaczynały coraz bardziej od nich odstawać.
RZ-1T były wykorzystywane zarówno do trenowania nowych rekrutów, jak i do przyuczania doświadczonych pilotów do nowego typu myśliwca. Maszyną taką dysponowała między innymi eskadra Phoenix, przynajmniej jeden egzemplarz znalazł się też w posiadaniu Marzycieli - odłamu grupy partyzantów Sawa Gerrery.
pełna nazwa: | Dodonna/Blissex RZ-1T A-wing Trainer | producent: | Kuat Systems Engineering/niezależne fabryki Sojuszu Rebeliantów |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec szkolny typu A, A-wing {A-łing} | w slangu: | slim - chudziak |
prędkość: | ? | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | ? km/h | osłony: | ? |
hipernapęd: | ? | zwrotność: | ? |
uzbrojenie: |
|
długość: | ? m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 2 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | ? kr | ||
używany: | ? kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa |
RZ-2 A-wing
Historia rebelianckiego myśliwca typu A była dość skomplikowana i trudno streścić ją w kilku słowach. Na szczęście historia jego następcy jest nieco prostsza.
W trakcie galaktycznej wojny domowej rebelianckie A-wingi stopniowo udoskonalano i modernizowano, jednak były to często działania na pograniczu prac chałupniczych. Pewien wspólny standard pojawił się w momencie wypuszczenia serii tych maszyn przez Incom, jednak to dopiero twórcy oryginalnego modelu, R-22 Spearhead, postanowili wykonać nowe otwarcie, i to już w czasach Nowej Republiki. Zebrali informacje od dotychczasowych użytkowników A-wingów, zasiedli za holodeskami kreślarskimi i zaproponowali drugie wcielenie tej superszybkiej maszyny, nazwane po prostu RZ-2 A-wing. A ponieważ w tym samym czasie liczni piloci i mechanicy republikańscy domagali się od swoich przełożonych działań w tym właśnie kierunku, argumentując, że czas już na unifikację w miejsce pracy chałupniczej i na modularyzację w miejsce rozwiązywania zagadek detektywistycznych w postaci odmiennego położenia instalacji w każdym następnym myśliwcu, nowy A-wing został dość szybko zamówiony i trafił do produkcji - jeszcze zanim w Galaktyce zaczęło się na dobre mówić o demilitaryzacji.
RZ-2 jest nieco dłuższy i ma trochę niższą sylwetkę niż RZ-1, a jego kształty dopracowano tak, aby obniżyć podatność płatowca na przeciążenia i pozwolić na osiąganie jeszcze większych prędkości w atmosferze. Z przodu kadłuba pozostawiono charakterystyczną szczelinę w krawędzi natarcia, wykorzystywaną do holowania statku na lądowisku, co ucieszyło obsługę naziemną; gestem zaś w kierunku pilotów było zwiększenie długości kabiny, co przypadło do gustu szczególnie tym legitymującym się wyższym wzrostem. Jeśli chodzi o mechanizm podnoszenia owiewki, to z dwóch wariantów stosowanych w R-22 i RZ-1 wybrano ten, w którym jest ona odchylana na zawiasach w górę i do tyłu - jako prostszy w obsłudze i łatwiejszy w utrzymaniu. Całkowicie wymieniono też konsolę sterowania, zastępując kilka niewielkich wskaźników jednym dużym monitorem wielofunkcyjnym, integrującym w jednym miejscu informacje z systemów wykrywania, celowniczych, uzbrojenia, diagnostycznych itd.
W konstrukcji użyto nowej generacji materiałów zwiększających odporność kadłuba, a równocześnie postęp techniczny i gruntowne przemyślenie modernizacji pozwoliły zwiększyć niezawodność tego myśliwca (m.in. rozwiązać problem z notorycznie blokującymi się w pozycji odwrotnej działkami laserowymi), a także poprawić charakterystykę jego sterowania tak, aby stał się nieco mniej wymagający wobec pilotów.
A-wing RZ-2 dysponuje nowocześniejszym modelem silników "Event Horizon": Novaldex K-88 z hipernapędem Incom GBX-885, jest też wyposażony w skuteczniejsze systemy obrony: generator osłon Rseik Hullspace F2E "Energy Armor" (dzięki postępującej miniaturyzacji udało się znacznie skrócić mieszczący go grzbiet za kabiną pilota) współpracujący z niezależnymi emiterami umieszczonymi w niewielkich owiewkach w przedniej części kadłuba i nad kokpitem, oraz zagłuszarkę Irilliad 4B2 "Blinder" z modułem maskowania CloakEye. Awioniki dopełnia chłodzony cieczą komputer pokładowy Microaxial LpL-849 z holocelownikiem Pallas 98j "Crosshairs" i samodzielnym komputerem celowniczym oraz zespół systemów wykrywania Fabritech ANS-9E, dopracowany pod kątem dokonywania szybkich (i niebezpiecznych) misji zwiadowczych bezpośrednio na terytorium wroga.
Uzbrojenie myśliwca stanowią dwa działka laserowe Zija GO-4, w stosunku do pierwowzoru pozbawione laserów celowniczych; oraz dwie wyrzutnie rakiet Dymek HM-22 z zapasem 6 pocisków każda. Wyrzutnie te są też przystosowane do użycia miniaturowych torped protonowych znanych z X-wingów i Y-wingów, jednak z powodu odmiennego przeznaczenia myśliwca zdarza się to znacznie rzadziej.
Ze względu na postępującą demilitaryzację sama Republika w momencie wybuchu konfliktu z Najwyższym Porządkiem nie posiadała zbyt wielu maszyn typu RZ-2, bo zdążyła pozbyć się już sporej części tych zamówionych krótko po zakończeniu galaktycznej wojny domowej. Ruch Oporu zdołał jednak pozyskać pewną ilość nowych A-wingów i wykorzystał je m.in. do eskorty swoich bombowców B/SF-17 podczas ataku na imperialny drednot typu Mandator w trakcie ewakuacji bazy na D'Qar. Eskadra Niebieskich prowadzona przez porucznik Tallissan Lintrę zdołała za cenę ciężkich strat doprowadzić bombowce nad cel, jednak myśliwce ocalałe z tego starcia zostały zniszczone krótko później, w ataku Kylo Rena na hangar należącego do rebeliantów krążownika MC85 Raddus.
Podczas trudnego roku po tych wydarzeniach Ruch Oporu dysponował dwiema szczątkowymi eskadrami A-wingów, wykorzystywanymi głównie do misji w stylu "uderz i odskocz" zarówno przeciw Najwyższemu Porządkowi, jak i zbytnio rozzuchwalonym piratom. Formacje te nosiły miana Tallie Torchers (Podplacze Tallie) - na cześć poległej w boju Tallissan - oraz eskadry Farrella, na pamiątkę współtwórcy sukcesu tego myśliwca.
Według tekstu w The Last Jedi Incredible Cross-Sections RZ-2 jest dłuższy od RZ-1, chociaż według danych technicznych jest krótszy, niż długość A-winga w starym kanonie. Według Haynesa "stary" A-wing miał jedynie 6.9m długości.
Mamy też pewną niejasność w kwestii działek laserowych: według Incredibuilds dysponują one jedynie 120-stopniowym kątem ostrzału w pionie, podczas gdy Przekroje i Haynes wyraźnie mówią jednak o możliwości strzelania do tyłu.
Wizualnie "nowy" A-wing wyraźnie nawiązuje do pierwotnych szkiców koncepcyjnych przygotowanych przez Ralpha McQuarrie na potrzeby "klasycznej" trylogii Gwiezdnych wojen. Podobny zabieg wykorzystano w Przebudzeniu Mocy do zaprojektowania następcy X-winga.
pełna nazwa: | RZ-2 A-wing | producent: | Kuat Systems Engineering |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec przechwytujący typu A, A-wing {A-łing} | w slangu: | slim - chudziak |
prędkość: | 13 | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | 1350 km/h | osłony: | ? |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | ? |
uzbrojenie: |
|
długość: | 7.682 m |
rozpiętość: | 4.62 m | ||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | 190 000 kr | ||
używany: | 115 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika |
B-wing
Historia tego myśliwca zaczęła się, gdy siły rebelianckie w przeciągu bardzo krótkiego okresu doznały szeregu klęsk z rąk imperialnych fregat eskortowych. Okazało się, że jednostki Sojuszu nie są w stanie skutecznie atakować konwojów chronionych przez okręty przeznaczone specjalnie do walki z myśliwcami. Ponieważ od powodzenia takich ataków zależała duża część zaopatrzenia Sojuszu, a więc i jego przyszłość, niejaki komandor Ackbar w krótkim czasie przekonał Radę o konieczności budowy nowego statku, przeznaczonego do zadań szturmowych i mogącego zastąpić wysłużone maszyny typu Y. Przy współpracy Verpinów - insektoidów z układu Roche - zbudowano nowy myśliwiec, którego dwie pierwszoplanowe cechy to duża siła ognia i odporność na uszkodzenia.
Prace badawczo-konstrukcyjne pierwszych prototypów prowadził zespół verpińskich techników z kolonii Slayn i Korpil pod kierownictwem przydzielonego przez Sojusz Ackbara. Projekt ten, nazwany Shantipole, nie miał jednak szczęścia, jeden ze współpracowników Ackbara był bowiem imperialnym agentem. Po wyprodukowaniu zaledwie dwóch prototypów nowej maszyny instalacje zostały zaatakowane i przejęte przez siły Imperium. Ackbar wraz z ocalałymi pracownikami projektu zdołał wprawdzie uciec w ostatniej chwili, jednak asteroida z całą dokumentacją projektu oraz dwoma prototypami myśliwca została przejęta przez Imperium. Dzięki wsparciu rebelianckiego oddziału specjalnego wkrótce udało się odzyskać dane projektowe oraz oba myśliwce, całe zamieszanie znacznie opóźniło jednak przygotowania do rozpoczęcia seryjnej produkcji nowej wersji myśliwca. W końcu jednak udało się to i kilka miesięcy po bitwie o Yavin pierwsza eskadra weszła do służby. Pierwsze skrzypce w wytwarzaniu nowej maszyny zaczęły grać natomiast stocznie kalamariańskie, które dysponowały odpowiednią infrastrukturą i bazą materiałową.
B-wing jest bez wątpienia jednym z myśliwców o najbardziej egzotycznym kształcie: przypominający krzyż kadłub jest wyraźnie wyższy (lub szerszy) niż dłuższy, a cała konstrukcja może się składać "na płask" lub rozkładać do pozycji bojowej zapewniającej lepszą dystrybucję ognia. Manewry takie mogą być dokonywane praktycznie w dowolnym momencie, a specjalne stabilizatory i komputer kontrolujący lot maszyny zapewnia przez cały czas stabilność kokpitu, co zapobiec ma dezorientacji pilota. Zmienianie przekroju kadłuba jest w czasie walki skuteczną obroną przed ogniem nieprzyjaciela, a dodatkowo rozwiązanie to pozwala myśliwcowi zarówno lądować w klasycznych hangarach, jak i być podwieszanym w sposób podobny nieco do mysliwców TIE, co owocuje oszczędnością miejsca na okrętach macierzystych czy w bazach.
Systemy celownicze i stabilizacyjne B-winga należą niemal do dzieł sztuki i znacznie ułatwiają atakowanie rozmaitych celów, chociaż - z drugiej strony - są bardzo delikatne i podatne na uszkodzenia w przypadku trafienia bezpośredniego. O ile w normalnych warunkach pilot B-W może ostrzeliwać cel zmieniając równocześnie konfigurację płatów maszyny celem unikania ataków przeciwnika (pierwotna wersja tego systemu stosowana była w rozmaitych statkach verpińskich do polepszenia orientacji pilota i ułatwienia wykonywania uników w czasie lotów w polu asteroid systemu Roche), o tyle bez wsparcia systemów stabilizujących pilotaż i walka przy użyciu tej maszyny staje się naprawdę ciekawym wyzwaniem - zwłaszcza jeśli kokpit "zatnie się" w jakimś nietypowym położeniu. System stabilizacji obrotowego kokpitu powoduje też, że B-wing wymaga jeszcze dłuższego czasu obsługi niż jego myśliwski partner tej samej generacji - A-W. Rozwiązanie to wymusiło również korektę w taktyce walki myśliwskiej Sojuszu: podczas gdy dotychczas maszyny poruszały się zazwyczaj w szyku klina, nowe myśliwce szturmowe zdecydowano się podczas rozwinięcia do ataku formować w linię, aby nagłe ruchy kadłuba wiodącej maszyny nie naraziły jej na ogień z podążających za nią myśliwców.
B-W powstaje w dwóch podstawowych podtypach, z których każdy to istna etażerka z różnego rodzaju broni, na myśl o której większość pilotów co mniejszych od korwety jednostek kosmicznych może poczuć się mocno niepewnie. Pierwszy z nich to wersja szturmowa, uzbrojona w trzy działka jonowe na końcach skrzydeł, dwa (w niektórych egzemplarzach - cztery) autoblastery dalekiego zasięgu pod kabiną pilota oraz ciężkie działo laserowe na końcu pionowego płata. To ostatnie jest zdolne wyrządzić dużą krzywdę nawet silnie opancerzonym celom, może też strzelać ogniem ciągłym o znikomej sile, pełniącym rolę swoistego połączenia urządzenia namierzająco/skanującego i wskaźnika celu. Maszyna w takiej konfiguracji przeznaczona jest przede wszystkim do ataków na duże cele - okręty i instalacje orbitalne wroga. Drugi podtyp B-W przystosowany jest do zadań o profilu nieco bardziej "myśliwskim" i zamiast ciężkiego lasera i blasterów wyposażony jest w trzy jednakowe działka laserowe, a do tego te same działka jonowe. Oprócz tego w skład wyposażenia każdej z wersji wchodzą dwie wyrzutnie torped o robiącej wrażenie pojemności 6 pocisków każda. Stosunkowo łatwo może też być B-wing przezbrojony w jeszcze inne środki bojowe, przez wymianę całych modułów uzbrojenia.
Pewną wadą B-winga jest wysoka emisja energii cieplnej, a co za tym idzie, silna sygnatura termiczna, pozwalająca na stosunkowo łatwe wykrycie i identyfikację go nawet z dużej odległości. Podczas bitwy pod Endorem okazało się też, że długie operowanie na granicy możliwości technicznych tej maszyny może prowadzić do przegrzewania się i usterek poszczególnych komponentów myśliwca - szczególnie tych bardziej czułych i precyzyjnych, jak na przykład systemy wykrywania.
Historia bojowa B-winga krótko po wprowadzeniu do służby jest dość pouczająca. W czasie jednej z pierwszych misji wykonywanych przez B-W przed pojedynczą maszyną tego typu w panice uciekło pół dywizjonu maszyn typu TIE. Maszyna okazała się też niesamowicie skuteczna w niszczeniu imperialnych pól minowych oraz okazała się być w stanie skutecznie działać przeciw Gwiezdnym Niszczycielom. Pod Endorem wykazano, że pojedyncza eskadra tych maszyn jest w stanie poradzić sobie samodzielnie z ISD - a nawet z dwoma. Klęską zakończył się natomiast rajd na pas asteroid Fara: wysłany bez eskorty myśliwskiej dywizjon B-W wpadł w pułapkę i został rozproszony i wycięty w pień przez TIE Fightery. Drugą taktyką stosowana przez Imperium przeciw tym maszynom było natomiast użycie bombowców TIE do pokrycia przewidywanej ścieżki ich lotu salwami niekierowanych ciężkich rakiet.
Jak wykazała praktyka, B-wing doskonale sprawdza się w misjach szturmowych, jednak nie ma większych szans w walce z dużo od siebie zwrotniejszymi myśliwcami (jak np. T/I), przez co wymaga silnej eskorty. Z drugiej strony, grupa tych maszyn tworzy istny walec, mogący przejechać przez formację myśliwców wroga bez większych draśnięć, równocześnie dziesiątkując przeciwnika. Niedobitki mogą potem zostać wykończone przez zwrotniejsze myśliwce przewagi powietrznej, a B-wingi kontynuują szarżę - są więc swoistym odpowiednikiem staropolskiej husarii... także jeśli chodzi o kwestie finansowe: pojedyncza maszyna kosztuje 220 tys. kredytów, dlatego też, podobnie jak A-wing, B-W był dosyć rzadko stosowany w pierwszych etapach wojny. Później sukcesywnie przezbrajano w nowe maszyny wszystkie grupy dotychczas wyposażone w Y-wingi - ok. 10 ABY nowa maszyna stała się już de facto standardem. Wersją rozwojową tej konstrukcji stał się zaś B-wing E oraz E2, z czasem powstały również składaki, wśród nich koreliański C-wing oraz unikalny Deathraven. Elementy B-winga wykorzystano też w transportowcu Ruchu Oporu w erze przebudzenia Mocy.
Kłamiecie! Jedyna słuszna historia powstania B-winga pokazana jest w serialu Rebels, w odcinku Wings of the Master. Nie było projektu Shantipole, a tak w ogóle Shantipole była planetą, a B-wing jest w stanie niszczyć okręty kosmiczne niczym miniaturowa Gwiazda Śmierci. Rzekłam!
pełna nazwa: | A/SF-01 B-wing Heavy Assault Starfighter | producent: | Slayn & Korpil |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec szturmowy typu B, B-wing {Be-łing}. | w slangu: | cross - krzyżak |
prędkość: | 6 | wytrzymałość: | 90 |
w atmosferze: | 950 km/h | osłony: | 60 |
hipernapęd: | 2 | zwrotność: | 22 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 16.9 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.045 t | ||
cena (nowy): | 220 000 kr | ||
używany: | 120 000 kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa (ok. 1 ABY) |
B-wing E
B-wing Enhanced to - jak sama nazwa wskazuje - wersja rozwojowa B-winga, jednego z najciekawszych i równocześnie najcięższych myśliwców Sojuszu (jeśli nie najcięższego myśliwca w Galaktyce w ogóle). Maszynę tę zaczęto wprowadzać do służby za Nowej Republiki, jednak ze względu na inne priorytety był to proces dość powolny.
Aby myśliwiec ten mógł rzeczywiście angażować się w walkę z cięższymi okrętami, znacznie wzmocniono jego kadłub oraz osłony, kosztem - niestety - niewielkiej redukcji zwrotności. Strata ta jednak nie jest tak duża, jak można by się tego obawiać - dzięki przedłużeniu kokpitu i wygospodarowaniu w nim miejsca dla operatora uzbrojenia, pilot może koncentrować się wyłącznie na sterowaniu myśliwcem, co w ostatecznym rozrachunku wyrównuje nieco trudniejsze "prowadzenie się" maszyny. Wspomniane stanowisko operatora uzbrojenia wyposażone jest w niezależny system stabilizacyjny, co ułatwia celowanie np. podczas wykonywania przez myśliwiec uników, jak również dodaje kolejny skomplikowany mechanizm mogący zawieść w krytycznym momencie.
B-wing E jest szybszy od swojego poprzednika, co zwiększa jego "przeżywalność" w niesprzyjających warunkach, jak i pozwala na sprawniejsze wykonywanie ataków przeciw nawet silnie bronionym celom. Uzbrojenie w tym myśliwcu zostało nieco zmienione: pozbawiono go jednej z wyrzutni torped, zapas amunicji do drugiej zwiększając za to do 8 sztuk. Zamiast działka laserowego i blasterów wyposażono go w dwa działka laserowe o sumarycznej mocy nawet większej, niż ciężkie działo w pierwszych wersjach B-W. Taka ilość i rozmieszczenie uzbrojenia jest rodzajem kompromisu, a może raczej złotego środka między dwoma podtypami standardowego B-winga, z których jeden lepiej sprawdzał się w atakach na większe cele, a drugi - w walkach myśliwskich.
Kolejną odmianą B-winga E jest wersja E2 - główną wprowadzoną w niej modyfikacją jest możliwość podwieszenia dodatkowego zasobnika z 12 torpedami protonowymi. Zasobnik ten można łatwo odmontować i wymienić na nowy, co znacznie skraca czas uzupełniania uzbrojenia w sytuacjach bojowych. Może on też być odrzucany w czasie lotu, z czego piloci często korzystają w przypadku walki kołowej - mało zwrotny B-wing z dodatkowym obciążeniem staje się jeszcze bardziej nieruchawy. Wiadomo, że w warunkach polowych niektórzy mechanicy przerabiają zasobniki i wyrzutnie torped B-wingów poprzednich wersji (B-W i B-W/E) tak, aby mogły ze sobą współpracować, jednak są to modyfikacje nielicencjonowane i nikt nie gwarantuje ich sprawnego działania.
Wyprodukowano także kilka zmodyfikowanych B-wingów E przeznaczonych do działania w charakterze niewielkiej jednostki kurierskiej. Charakteryzują się one szerokim kokpitem, w którym obaj członkowie załogi siedzą obok siebie, a przestrzeń za kabiną przeznaczona jest na niewielki luk ładunkowy (lub dla trzeciego pasażera). Maszyny tego typu stosowane bywają jako osobiste promy niektórych dowódców wojskowych Republiki - admirał Ackbar przez pewien czas latał właśnie tego typu jednostką.
B-wingi nie ustrzegły się również przerobienia na składaki - najbardziej znane spośród nich to koreliański C-wing oraz unikalny Deathraven.
pełna nazwa: | B-wing Enhanced Heavy Assault Starfighter | producent: | Slayn & Korpil |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Zmodyfikowany myśliwiec szturmowy typu B, B-wing E {Be-łing e} | w slangu: | cross - krzyżak |
prędkość: | 7 | wytrzymałość: | 150 |
w atmosferze: | 1000 km/h | osłony: | 80 |
hipernapęd: | 2 | zwrotność: | 21 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 16.9 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 2 (w tym strzelcy: 1) | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.05 t | ||
cena (nowy): | 250 000 kr | ||
używany: | 135 000 kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa |
H-wing
Kiedy myśliwiec dobrze się sprzedaje, a jego pozycja na rynku umacnia się, pora zacząć myśleć o jego następcy. Tak było w przypadku Koensayra, który widząc sukces Y-winga rozpoczął prace nad kolejnym ciężkim bombowcem - H-wingiem.
Nową maszynę zaprojektowano jako większą, lepiej uzbrojoną, silniej opancerzoną i przeznaczoną do dalekich misji uderzeniowych. Specjalnych rewolucji nie planowano i zdecydowano się po prostu wzmocnić silne strony Y-winga, zachowując z niego między innymi niemal całą konstrukcję kokpitu (czy raczej kokpitów) oraz charakterystyczne pylony rufowe pozwalające na sterowanie wektorem ciągu silników. Same jednostki napędowe są natomiast zupełnie nowe i zapewniają tej ciężkiej maszynie przyzwoitą prędkość.
Załogę statku zwiększono do trzech osób: pilot zajmuje lewy kokpit i troszczy się wyłącznie o kwestie związane z lotem, podczas gdy dwóch usadowionych na prawej burcie operatorów uzbrojenia kontroluje broń zaczepną H-winga. Na okoliczność prowadzenia dalekich misji poszukiwawczo-uderzeniowych dodano również miniaturowe, wygłuszone pomieszczenie z podstawowym wyposażeniem toaletowym i koją, gdzie jeden z członków załogi może się przespać w trakcie przedłużającej się podróży.
Konfiguracja uzbrojenia zmieniła się nieco w porównaniu z tym, jak rozmieszczono je na Y-wingu. Przede wszystkim wieżyczka, czy raczej obrotowe mocowanie umieszczone na grzbiecie myśliwca, uzbrojone jest w działko laserowe Taim & Bak KY12 dużej mocy, podczas gdy broń jonową zamontowano w nosie myśliwca, co lepiej odpowiada jej ofensywnej roli. Całości dopełniają dwie wyrzutnie torped protonowych Arakyd flex, które mogą prowadzić ogień w trybie samodzielnym lub sprzężonym.
H-wing to maszyna mało zwrotna, jednak nie to było przyczyną, dla której Sojusz Rebeliantów - główny, choć nieoficjalny planowany odbiorca tych myśliwców - nie przyjął tych maszyn do powszechnego użytku. Kluczowe okazały się: wysoka cena i poziom skomplikowania, problemy z dostosowaniem baz do serwisowania nowych maszyn, a także fakt, że Sojusz posiadał już dwa z grubsza odpowiadające H-wingowi myśliwce: Y-wingi rozmaitych wariantów oraz opracowane przez Verpinów nowe B-wingi. Nie bez znaczenia były też wymagania nowego bombowca Koensayra w zakresie załogi - Sojusz zdecydowanie wolał dysponować trzema myśliwcami jednoosobowymi niż jednym trzyosobowym - a co dopiero całą ich eskadrą, którą można by zamienić na trzy dywizjony: szturmowy, myśliwski i przechwytujący, zapewniając sobie dużo większą elastyczność działania. Z tego względu jedynie nieliczne egzemplarze H-winga trafiły do służby, a wykorzystywano je głównie w charakterze eskorty konwojów oraz patrolowców w układach planetarnych kontrolowanych przez rebeliantów.
H-wing pochodzi z 35 numeru gazety o grach fabularnych Challenge wydanego w 1988 roku. Materiały tam publikowane nie podlegały zatwierdzeniu przez Lucasfilm i nie należą do kanonu. O mysliwcu przypomnieli sobie jednak autorzy Stay on Target - wydanego w 2014 roku podręcznika do gry fabularnej Age of Rebellion - i umieszczając go w nim, włączyli do oficjalnego świata Gwiezdnych wojen.
Ze względu na niekanoniczność pierwotnego źródła, za podstawowe dane techniczne uznaliśmy te ze Stay on Target, uzupełniając jednak wartościami z SW RPG d6 tam, gdzie nie kolidowały one z charakterystykami oficjalnymi albo gdzie pozwalały doprecyzować konwersję.
pełna nazwa: | BTS-A2 H-wing Long-range Strike Starfighter | producent: | Koensayr Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec szturmowy dalekiego zasięgu BTS-A2 H-wing | w slangu: | - |
prędkość: | [6] | wytrzymałość: | [150] |
w atmosferze: | ? km/h | osłony: | [60] |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | [18] |
uzbrojenie: |
|
długość: | [17.1] m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 3 (w tym strzelcy: 2) | ||
pasażerowie: | 1 | ||
ładowność: | [0.22] t | ||
cena (nowy): | 225 000 kr | ||
używany: | ? kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa |
Defender
Myśliwiec typu Defender (Obrońca, nie związany w żaden sposób z imperialnym TIE Defenderem, chociaż chodziły słuchy, że sama nazwa miała być czytelnym nawiązaniem) to pierwsza z maszyn myśliwskich stworzonych pod egidą Nowej Republiki, wprowadzona do służby w ciągu kilkunastu miesięcy od bitwy pod Endorem. W przeciwieństwie do większości jednostek rebelianckich, Defender to maszyna lekka, niezbyt uniwersalna i charakteryzująca się niewielkim zasięgiem ze względu na brak hipernapędu. Takie odstępstwo od tradycyjnej doktryny było jednak świadome: Nowa Republika stając się organizmem państwowym z określonym terytorium zaczęła potrzebować już nie tylko środków do prowadzenia działań partyzanckich, ale i do obrony własnego terytorium, zapewniania bezpieczeństwa szlakom żeglugowym, planetom i stacjom kosmicznym. Nowy myśliwiec miał spełniać tę właśnie rolę, a równocześnie miał być dostępny jak najszybciej - stąd postanowiono nie projektować go zupełnie od podstaw, ale oprzeć się o stary projekt myśliwca obrony planetarnej Incoma.
Z początku Defender miał być jednym z trzech ogniw Programu Defender - inicjatywy mającej wprowadzić na wyposażenie floty republikańskiej nowy myśliwiec, ciężki krążownik (Gwiezdny Niszczyciel typu Nebula) oraz lotniskowiec - i wejść do służby razem z pozostałymi. Szybko jednak stwierdzono, że myśliwiec potrzebny jest od zaraz, w związku z czym Republic Engineering Corporation nie będzie tworzyło całkowicie nowej maszyny, a wykorzysta plany znanego już od przeszło dwóch dekad i dostępnego na rynku cywilnym ATL Interceptora. Poddano je oczywiście daleko idącym modyfikacjom, jednak mimo znaczącego postępu technicznego z zewnątrz nowy pojazd niewiele różnił się od swojego pierwowzoru, podobnie jak miało to miejsce z A-wingiem i R-22 Spearhead.
Mimo, że Defender jest jednym z najmniejszych myśliwców kosmicznych, mniejszym nawet od myśliwca TIE, na jego pokładzie znalazło się miejsce dla dwóch członków załogi: pilota i pasażera/obserwatora lub strzelca pokładowego. Maszyna, podobnie jak X-wing, posiada zmienną konfigurację skrzydeł: w trybie atmosferycznym lub do lądowania płaty składane są tak, by przylegały do kadłuba, w trybie bojowym natomiast odchylają się do dołu, umożliwiając użycie umieszczonych na ich końcach dodatkowych silników manewrowych. Przy użyciu tych silników maszyna może wykonywać manewry jakich nie powstydziłby się A-wing, przewyższając zwrotnością TIE Interceptora i będąc w stanie zaskoczyć niejednego wroga na przykład momentalnym obrotem o 180 stopni. Niestety płaty są na tyle delikatne, że gwałtowniejsze zwroty w atmosferze groziłyby ich zniszczeniem (podobnie jak w myśliwcu Arakyd Helix), dlatego w takich warunkach są one z reguły składane. Ma to ten niekorzystny efekt, że przy złożonych skrzydłach myśliwiec może korzystać tylko z jednego z trzech działek laserowych - tego umieszczonego w nosie maszyny. Skoro jesteśmy już przy działkach, to należy zauważyć, że dysponują one całkiem sporą siłą ognia - zadziwiająco wręcz dużą jeśli spojrzeć na rozmiary ich nosiciela.
Defender jest bardzo lekko opancerzony, posiada jednak niewielki generator osłon zapewniający nieco dodatkowej ochrony. Jego prędkość nie jest zbyt imponująca, plasując się gdzieś w połowie między statkami starszych generacji a nowoczesnymi myśliwcami przewagi powietrznej, dorównując jednak szybkości maksymalnej X-winga. Uznano bowiem, że maszyna do obrony bezpośredniej nie musi służyć równocześnie jako jednostka przechwytująca czy pościgowa, a ograniczone zapasy energii lepiej przeznaczyć na uzyskanie dużej siły ognia oraz zabezpieczenie przed atakami wroga.
Dzięki stosunkowo prostej konstrukcji i niskiej cenie Defendery szybko znalazły się w służbie (przede wszystkim na pokładach nowo zbudowanych fregat Corona), podczas gdy program budowy większych okrętów programu Defender uległ znaczącym opóźnieniom. Dopiero kilkanaście lat po bitwie pod Endorem, kiedy Flota Republiki na dobre wdrożyła program Nowej Klasy wraz z okrętami zaprojektowanymi specjalnie do przewożenia Defenderów, maszyny te zaczęły być wykorzystywane już nie tylko w roli defensywno-stacjonarnej, ale też jako eskorta grup uderzeniowych, w szczególności tych złożonych z K-wingów, jak to przewidywano od samego początku. W międzyczasie zaś pewna liczba egzemplarzy trafiła w prywatne ręce - między innymi należące do Talona Karrde i Mazzica, przy czym ten ostatni wyposażył swoje jednostki w hipernapęd. Defendery wzięły też udział w republikańskiej wyprawie badawczo-bojowej do układu Kathol w roku 8 ABY, gdzie stanowiły znaczącą część kontyngentu lotniczego zmodyfikowanej korwety koreliańskiej Far Star.
pełna nazwa: | Defender Starfighter | producent: | Republic Engineering Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu Defender | w slangu: | |
prędkość: | 8 | wytrzymałość: | 80 |
w atmosferze: | 1000 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 30 (w atmosferze: 23) |
uzbrojenie: |
|
długość: | 5.3 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 2 (w tym strzelcy: 1) | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.05 t | ||
cena (nowy): | 45 000 kr | ||
używany: | |||
w użyciu od / do: | Nowa Republika (ok. 5 ABY) |
E-wing
Korporacja Frei'Tek wywodzi się bezpośrednio od zespołu naukowców i inżynierów odpowiedzialnych w Incomie za konstrukcję X-winga. Oddzielną firmę (o nazwie kojarzącej się z wolną technologią) stworzono, gdy wspomniana grupa umknęła spod władzy Imperium i zaczęła działać na własną rękę pod skrzydłami Sojuszu Rebeliantów. Kiedy minęło kilka lat, a wydarzenia pod Endorem odmieniły oblicze Galaktyki, dawna ekipa odzyskała kontrolę nad Incomem. Marka Frei'Tek pozostała jednak na rynku, jako szyld pionu Incoma zajmującego się bronią, uzbrojeniem i awioniką.
Pod tą właśnie marką na zamówienie Nowej Republiki stworzony został nowy mysliwiec: E-wing. Powodem po temu była drastyczna zmiana sytuacji politycznej i, co za tym idzie, wojskowej. Kiedy główną liczącą się na gwiezdnych szlakach siłą było Imperium, jednostki rebelianckie działały z ukrycia i organizowały rajdy na jego konwoje i instalacje wojskowe. Tymczasem w Nowej Republice sytuacja szybko uległa odwróceniu: to rozmaite niedobitki Imperium miały komfort stosowania taktyki partyzanckiej, a tymczasem dawni rebelianci nie dysponowali żadneym myśliwcem przeznaczonym do ochrony konwojów. Dlatego rozpoczęto planowanie i produkcję nowej maszyny, mającej być następcą zarówno X-winga, jak i A-winga.
W projekcie postawiono przede wszystkim na zwiększenie zwrotności i szybkości, co uzyskano przez "odchudzenie" kadłuba dzięki miniaturyzacji niektórych systemów pokładowych; jak również na mocne opancerzenie jednostki. Zrezygnowano z czterech rozkładanych skrzydeł charakterystycznych dla typu X: w nowym myśliwcu pozostały tylko dwa, nieruchome. Dwa spośród trzech działek laserowych składających się na uzbrojenie tej maszyny umieszczono na końcach skrzydeł, trzecie zaś - na wysięgniku bezpośrednio nad kokpitem (przez co trzeba je odchylić, aby pilot mógł zająć swoje miejsce w kabinie).
Stworzona w ten sposób maszyna ma zwrotność taką, jak imperialny TIE Interceptor, jest jednak lepiej opancerzona i ma potężne osłony. Jej prędkość także została zwiększona dzięki zastosowaniu dwóch potężnych silników jonowych FreiTek J8LF, co dało przewagę nad klasycznymi modelami TIE. Pojedynczą (później podwójną i sprzężoną, umieszczoną w modularnej komorze uzbrojenia) wyrzutnię torped dodano na wypadek konieczności ataków na większe jednostki, jednak głównym zadaniem E-winga jest ochrona stacji orbitalnych oraz eskortowanie konwojów i dużych okrętów, a także walka o uzyskanie przewagi w przestrzeni. W późniejszym okresie E-W często działały w zespołach z bombowcami typu K, zapewniając im ochronę przed wrogimi maszynami przechwytującymi.
E-wing to myśliwiec bardzo nowoczesny: tak nowoczesny, że pilotom i obsłudze dobrą chwilę zajmuje przyzwyczajenie się do jego skomplikowanych systemów komputerowych. Skok technologiczny jest tak duży, że postanowiono równocześnie z tworzeniem myśliwca opracować nowy typ droida astromechanicznego, który byłby specjalnie przystosowany do współpracy z nim. W ten sposób powołano do istnienia linię R7 - produkowaną przez Industrial Automaton, lecz w miejsce głównego komputera rodziny Intellex wyposażoną w dedykowaną jednostkę centralną stworzoną przez Frei'Tek. Dzięki temu udało się osiągnąć zwiększoną koordynację i prędkość transmisji danych między myśliwcem a droidem, większą nawet od tej, jaką osiągał R2-D2 w interakcji z myśliwcem Luke'a Skywalkera dzięki rezygnacji z regularnego czyszczenia pamięci. W przypadku braku jednostki typu R7 można na pokład E-winga wsadzić droida astromechanicznego innego typu, jednak wiąże się to z koniecznością jego dodatkowego przeprogramowania (koszty takiej operacji to ok. 10 tys. kredytów) - te problemy nie występowały w X-wingach czy Y-wingach, które bez problemu współpracowały z droidami typu R2, R4 czy R5. W przeciwieństwie do rozwiązań tradycyjnych, stosowanych chociażby w X-ach, droid na pokładzie E-winga ukryty jest w zabudowanej komorze, co ma zwiększyć jego przeżywalność w czasie walki. Piloci nie zwykli protestować, ponieważ w tym myśliwcu ich plecy chroni porządny kawał kadłuba, a nie jedynie cienka warstwa transparistali i kopułka droida, jak w myśliwcu typu X.
Obok wszystkich swoich zalet, E-W posiada jedną dosyć poważną wadę. Dla obniżenia kosztów i ułatwienia produkcji seryjnej zdecydowano się na wykorzystanie w jego działkach sztucznie preparowanego gazu Tibanna, co - jak się okazało - negatywnie wpłynęło na ich zasięg. Wiązka laserowa rozprasza się tak szybko, że w porównaniu ze standardowymi typami uzbrojenia broń E-winga ma aż trzykrotnie mniejszy zasięg, co w przypadku misji polegających na przechwytywaniu może okazać się poważnym utrudnieniem. W maszynach oznaczonych jako seria B rozwiązano tymczasowo ten problem przez trzykrotne zwiększenie mocy dostarczanej do działek, co pozwoliło zwiększyć ich zasięg do standardowego, równocześnie wprowadzając ryzyko, że cała instalacja wybuchnie pilotowi w twarz. Docelowym rozwiązaniem jest wymiana "sztucznego" gazu na naturalny, jest to jednak proces dosyć skomplikowany i długotrwały. Jest jeszcze druga wada tego myśliwca: hipernapęd klasy II(!), który nie jest problemem podczas eskortowania w nadprzestrzeni powolnych frachtowców, ale trochę przeszkadza podczas misji, w których liczy się czas dolotu do celu.
Myśliwce te zaczęto powoli wprowadzać do służby podczas ofensywy wielkiego admirała Thrawna, jednak szybkie wypchnięcie ich z desek kreślarskich na linie montażowe, a następnie do linii sprawiło, że egzemplarze pierwszych serii z reguły więcej czasu spędzały w warsztacie, niż w akcji. Stopniowo jednak poszczególne problemy były usuwane (elektronika, bardziej niezawodne wyposażenie, kwestia działek, wymiana wyrzutni torped, szybszy hipernapęd) i E-wingi mogły wziąć udział w pierwszej poważnej bitwie na dużą skalę. Była to walka z Pogromcami Światów i ich droidami-myśliwcami na Mon Calamari, podczas powrotu odrodzonego Imperatora. Maszyny typu E walczyły również z yevethańskimi myśliwcami typu D oraz skoczkami koralowymi Yuuzhan Vongów, a w momencie wybuchu konfliktu z Killikami w linii służyła już czwarta generacja E-wingów - pozbawiona wielu chorób wieku dziecięcego.
pełna nazwa: | E-7 E-wing Heavy Fighter | producent: | Frei'Tek Incorporated |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu E-7, E-wing {E-łing} | w slangu: | - |
prędkość: | 11 | wytrzymałość: | 150 |
w atmosferze: | 1300 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 2 | zwrotność: | 28 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 11.2 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.11 t | ||
cena (nowy): | 185 000 kr | ||
używany: | 160 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika (9 ABY) |
K-wing
K-wing jest prawdopodobnie owocem kontynuacji zmodyfikowanego projektu Koensayr VGK-3 ShootingStar - przerwanego około roku 10 BBY, gdy prototyp tego ciężkiego republikańskiego myśliwca zaginął, skradziony przez dezerterów. Po pewnym czasie prace jednak ponowiono, aż ostatecznie K-W wszedł do służby we Flocie Nowej Republiki blisko 16 lat po bitwie o Yavin.
Myśliwiec ten przeznaczony jest przede wszystkim do działań w atmosferze, a jego główne zadanie to przeprowadzanie precyzyjnego bombardowania punktowych, ważnych strategicznie celów z lotu nurkowego lub koszącego na niskim pułapie, a także bezpośrednie wsparcie oddziałów naziemnych przez niszczenie ufortyfikowanych punktów oporu przeciwnika. Po odpowiednim skonfigurowaniu uzbrojenia K-wing może też wspierać własne oddziały przez zwalczanie wrogich pojazdów opancerzonych i maszyn kroczących.
Jak przystało na maszynę o takim przeznaczeniu, K-wing jest myśliwcem o bardzo solidnej konstrukcji, posiada opancerzony kadłub oraz podwójne generatory osłon. W ciekawy sposób zdecydowano się rozwiązać kwestię uzbrojenia tego myśliwca: pomimo konieczności przenoszenia rozmaitych ładunków bojowych, K-W nie posiada standardowych, modularnych wyrzutni pocisków kierowanych, ani też dedykowanych wyrzutni rakiet lub torped spotykanych na myśliwcach rebelianckich. Zamiast nich wprowadzono system pylonów pod- i nadskrzydłowych, na których podwieszać można rozmaite dostosowane do wymagań sytuacji środki bojowe. Mogą to być rakiety, np. CM-5, atmosferyczne lub kosmiczne bomby kierowane i niekierowane, torpedy protonowe, zasobniki z pociskami niekierowanymi, specjalne przeciwtarczowe torpedy plazmowe T-33 czy jakakolwiek inna aktualnie potrzebna i dostępna kombinacja uzbrojenia. Poza standardowymi środkami ogniowymi, K-wing może być wyposażony w zaprojektowaną specjalnie dla niego ciężką bombę fuzyjną, przeznaczoną do niszczenia szczególnie odpornych i silnie ufortyfikowanych celów naziemnych, głębokich wielopiętrowych bunkrów itp. Jeżeli maszyna niesie taką bombę, pod drugim skrzydłem musi mieć podwieszony specjalny odrzucany balast, mający za zadanie zrównoważyć ciężar pocisku i zapobiec niestabilnemu lotowi myśliwca w atmosferze.
W odróżnieniu od innych myśliwców kosmicznych, K-wing w pierwotnej wersji w ogóle nie posiada natomiast uzbrojenia strzeleckiego - ani laserów, ani tym bardziej działek jonowych. W związku z tym przed myśliwcami wroga może się bronić tylko przy użyciu pocisków kierowanych - a gdy te się skończą, zostaje mu tylko liczyć na eskortę myśliwską (z reguły w postaci E-wingów) lub na wysoką prędkość w warunkach atmosferycznych. O ile bowiem w przestrzeni kosmicznej K-wing nie należy do maszyn najszybszych, a już z pewnością nie do najzwrotniejszych, o tyle w atmosferze jest w stanie osiągać prędkość naddźwiękową przy ciśnieniu sięgającym nawet 5 at. i manewrować znacznie skuteczniej, niż jakiekolwiek inne myśliwce kosmiczne - między innymi dzięki systemowi sterowania wektorem ciągu środkowego z trzech silników, oraz dzięki skrzydłom wyprofilowanym tak, żeby zapewniały dodatkową siłę nośną.
Aby K-W mógł bezpiecznie wydostać się ze strefy eksplozji po zrzuceniu bomby fuzyjnej, lub też skuteczniej przełamywać obronę nieprzyjaciela, wyposażony został w dopalacz jonowy, działający podobnie, jak system SLAM w prototypowych imperialnych MissileBoatach. System ten zużywa niewiarygodnie dużo paliwa i energii z pokładowych generatorów myśliwca, jest jednak w stanie zapewnić odpowiednią przewagę w krytycznych sytuacjach - czy chodzi tu o atak, czy o ucieczkę.
Załoga K-winga składa się z dwóch osób: pilota oraz siedzącego w drugiej kabinie (w konfiguracji tandem) operatora uzbrojenia. Podczas gdy pierwszy koncentruje się na samym prowadzeniu maszyny i unikaniu wykrycia lub zestrzelenia przez wroga, drugi pełni kilka dodatkowych funkcji - od wykrywania przeciwników, przez kontrole parametrów taktycznych wykonywanego zadania, aż do obsługi systemów uzbrojenia - czyli namierzania wroga i jego eliminacji przy użyciu posiadanych środków bojowych. Pod względem przeznaczenia myśliwce typu K są w zasadzie uważane za odpowiednik dużo wcześniejszych imperialnych Scimitarów, jednak są od nich znacznie bardziej zaawansowane technicznie i przewyższają je większością parametrów lotu. Podobnie natomiast jak większość maszyn imperialnych, K-wing dla zaoszczędzenia miejsca nie jest wyposażony w napęd nadprzestrzenny, stąd na miejsce akcji musi być dowożony przez krążowniki lub lotniskowce. W miarę możliwości malowanie tych myśliwców zwykło się dostosowywać do wypełnianych przez nie misji: jeżeli dany okręt planuje podczas kampanii ataki naziemne, to K-wingi wyposaża w kamuflaż odpowiadający warunkom na danej planecie, w przypadku natomiast, gdy dowództwo spodziewa się przede wszystkim walk w kosmosie, myśliwce malowane są na jednolity ciemny kolor mający utrudnić ich optyczne wykrycie i identyfikację.
K-wingów po raz pierwszy użyto bojowo w trakcie Kryzysu Yevethiańskiego, kiedy to weszły w skład republikańskiej Piątej Floty, bazując przede wszystkim na lotniskowcach Defender i Endurance, ale także i na krążownikach Majestic, Gwiezdnych Niszczycielach Nebula i innych. Bombowce wzięły udział we wszystkich ważniejszych bitwach, zapisały na swoje konto między innymi zniszczenie stoczni orbitalnej Black 9 pod ILC-905 oraz wielu yevethańskich okrętów typu Aramadia.
Po pewnym czasie w oparciu o doświadczenia z pierwszych konfliktów opracowano drugi wariant K-winga. Trzeci silnik przeniesiono spod kadłuba myśliwca na jego grzbiet. Kokpit myśliwca poszerzono tak, aby obaj członkowie załogi mogli siedzieć obok siebie, osłonięci osobnymi owiewkami - zapewnia to bombardierowi dużo lepszy widok pola walki "na żywo". Z przodu poszerzonego kadłuba umieszczono dolną wieżyczkę obrotową uzbrojoną w cztery sprzężone działka laserowe, a w tylnej, górnej części kokpitu - wieżyczkę z dwoma działkami jonowymi. Oba te stanowiska ogniowe obsługiwane są przez niezależnych strzelców, co zwiększa liczebność załogi K-winga do 4 osób. Działka laserowe posiadają specjalną konstrukcję wielostopniową, co zwiększa ich siłę rażenia do porównywalnej z klasycznymi turbolaserami, a odpowiednie zarządzanie podwieszeniami pozwoliło na wypracowanie standardowego pakietu uzbrojenia składającego się z 18 torped protonowych, 4 rakiet oraz 6 torped plazmowych. Kokpit całej maszyny może być w sytuacji awaryjnej odstrzelony i służyć jako autonomiczna, bardzoi powolna kapsuła ratunkowa.
Ze względu na zmiany w aerodynamice, K-wingi drugiej generacji - w przeciwieństwie do pierwszej - poruszają się w standardowej atmosferze z prędkością poddźwiękową - 1000km/h. Masowa produkcja tych maszyn pozwoliła zaś na obniżenie kosztów pojedynczej maszyny do 250 tys. kredytów, z czarnorynkową ceną za "używany" (co najczęściej oznacza skreślony ze względu na uszkodzenia, a następnie odremontowany sposobem gospodarczym) myśliwiec kształtującą się w granicach 120 tysięcy.
W sytuacji braków kadrowych we Flocie Republiki i w obliczu ciągłych kryzysów, które praktycznie uniemożliwiały wdrożenie regularnego procesu szkolenia pilotów, strzelców i bombardierów dla tych wysoko wyspecjalizowanych maszyn, myśliwce typu K nie stały się szczególnie powszechne w siłach Nowej Republiki. Wkrótce zaniechano ich produkcji, istniejące egzemplarze zachowano jednak w linii i pełniły one służbę jeszcze długie lata po odparciu inwazji Yuuzhan Vongów.
Z nieznanych przyczyn K-wing nie pojawił się w Cracken's Threat Dossier, mimo, że podręcznik opisuje jednostki grające dużo mniej ważne role w kryzysie Czarnej Floty. W związku z tym pierwsze konkretne informacje na jego temat pochodziły głównie z FAQ spisanego przez Kube-McDowella oraz z samych książek. Pierwszy oficjalny rysunek tego myśliwca pojawił się w 2000 roku w Przewodniku po chronologii (ilustracja bitwy o Doornik-319) i przedstawiał myśliwiec w sposób sprzeczny z dotychczasowymi źródłami - przede wszystkim, z uzbrojoną w lasery wieżyczką pod nosem kadłuba. W oparciu o tę wizualizację, K-winga po raz drugi (i znów błędnie) narysowano 10 lat później, w Nowym ilustrowanym przewodniku po statkach.... W końcu Starships of the Galaxy II dostarczyło pełniejszych danych technicznych tej maszyny oraz spróbowało pogodzić wynalazki grafików z wcześniejszymi źródłami, publikując wzmianki o dwóch wariantach K-winga.
A nasza grafika przedstawia podstawowy model K-winga. Ilustracja to render nieoficjalnego trójwymiarowego modelu K-W sprzed wieków, następnie przerobiony w stoczniach aby był jeszcze bardziej zgodny z kanonem.
pełna nazwa: | BTL-S8 K-wing Heavy Assault Fighter | producent: | Koensayr Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec szturmowy typu K, K-wing | w slangu: | kawka |
prędkość: | 9 | wytrzymałość: | [150] |
w atmosferze: | 1150 km/h | osłony: | [60] |
hipernapęd: | - | zwrotność: | [21] |
uzbrojenie: |
|
długość: | 16 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 2 (w tym strzelcy: 1) | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.44 t | ||
cena (nowy): | 285 000 kr | ||
używany: | |||
w użyciu od / do: | Nowa Republika (krótko przed 16 ABY) |
Bombowiec StarFortress (StarFortress Bomber)
Gwiezdna Forteca to jedna z maszyn, które Nowa Republika zamówiła w schyłkowym okresie galaktycznej wojny domowej, kiedy wyraźnie widoczna była potrzeba znalezienia środka do przełamania oporu ostatnich broniących się jeszcze twierdz dawnego "Nowego Ładu". Ta znana pod podwójnym symbolem produkcyjnym: MG-100 oraz B/SF-17 jednostka to wyspecjalizowany ciężki bombowiec mający się do TIE/sa czy Y-winga tak, jak te mają się do uzbrojonego w procę przedszkolaka na rowerku. Krótko mówiąc: 30 metrów długości, 5 osób załogi, trzy wieżyczki i nieco stałych działek laserowych, a co najważniejsze: 1048(!) bomb protonowych w luku. Mówimy więc o prawdziwym bombowcu - takim, który nawet nie myśli o angażowaniu się w walkę kołową z myśliwcami przeciwnika, tylko wytrwale kontynuuje lot do zaplanowanego miejsca zrzutu. A jeżeli już tam doleci, to z celu prawdopodobnie nie będzie co zbierać.
Standardowy ładunek B/SF-17 (skrótowo w slangu zwanych fortami) to magnetyczne bomby protonowe, zamocowane na pionowych szynach w ładowni przypominającej magazynek ręcznego blastera czy starożytnego miotacza kinetycznego. To skojarzenie nie jest zresztą bezpodstawne - ładownia może być bowiem odczepiona od głównego kadłuba bombowca i obrócona do pozycji poziomej, czy to aby napełnić ją na nowo śmiercionośnymi pociskami, czy też aby dokonać napraw lub modyfikacji. Poza bombami może ona służyć do przenoszenia wielu innych środków bojowych lub "pokojowych" - od droidów-sond zwiadowczych, przez zasobniki z bronią i zaopatrzeniem lub pomocą humanitarną, aż po pojemniki z wodą do gaszenia pożarów. Wracając zaś do bomb, to w przypadku nalotu na cele planetarne do ich wyrzucenia wykorzystuje się siłę grawitacji, w przestrzeni kosmicznej natomiast początkową prędkość nadają jej sekwencyjne elementy magnetyczne prowadnic, a ewentualne dalsze przyspieszenie pojawia się w momencie, kiedy zintegrowane z bombami magnesy znajdą się na tyle blisko metalowego kadłuba wrogiej jednostki, aby wystąpiło między nimi przyciąganie. Pomimo wyposażenia bombowca w zaawansowane systemy wykrywania oraz wysokiej klasy komputer celowniczy bombardiera nie jest to metoda bardzo precyzyjna, jednak w większości przypadków ewentualny niedostatek w celności jest rekompensowany samą siłą i rozrzutem ładunku bojowego.
Powolne i mało zwrotne MG-100 mogą wyrządzić dużą krzywdę przeciwnikowi, same jednak są łatwym celem zarówno dla artylerii wroga, jak i dla nieprzyjacielskich myśliwców. Pancerz i solidne osłony to więc w ich przypadku wyposażenie absolutnie niezbędne, jednak w wielu przypadkach niewystarczające. Bombowce liczą więc na eskortę myśliwską, a jeśli tej zabraknie, to ich głównym sposobem obrony jest lot w ścisłej formacji i wzajemne wspieranie się wobec ataków przeciwnika. Każdy bombowiec dysponuje trzema wieżyczkami uzbrojonymi w podwójne działka laserowe: ogonową, grzbietową (zdalnie sterowaną) oraz brzuszną, zamocowaną przy dolnej tylnej krawędzi luku bombowego. Do tego posiada sześć działek laserowych zamontowanych w kadłubie - dwa pod kabiną pilota, po jednym na krańcu każdego skrzydła, oraz dwa wycelowane do tyłu, osadzone po obu stronach wieżyczki ogonowej. Ta szóstka może być sterowana ręcznie ze zdalnego stanowiska strzeleckiego, z kokpitu, lub też być ustawiona na ogień automatyczny. Podczas jednak gdy wieżyczki mogą w miarę skutecznie zwalczać wrogie myśliwce, to reszta uzbrojenia przydaje się w większości przypadków jedynie do ostrzału większych, niezbyt zwrotnych celów lub do stawiania zapory ogniowej.
W praktyce eskadry bombowców - przynajmniej te latające w Ruchu Oporu - wypracowały formację składającą się z dwóch kluczy liczących po trzy forty. Każdy klucz porusza się w szyku klina, przy czym maszyny klucza "górnego" lecą dokładnie nad tymi z "dolnego". Dzięki temu fortece mogą koncentrować swój ogień na przeciwniku nadciągającym z dowolnego niemal kierunku, w tym z najbardziej niebezpiecznego dla nich wektora od przodu z góry, który leży w martwym polu zarówno dolnej, jak i tylnej wieżyczki. Dzięki temu przynajmniej maszyny z dolnego klucza są osłaniane przed atakiem z tego wektora przez bombowce lecące nad nimi. Rolę koordynatora działań formacji pełni zazwyczaj mechanik pokładowy wiodącej maszyny, jako osoba teoretycznie najmniej zaangażowana w bezpośrednie prowadzenie ognia.
Jeśli chodzi o załogę, to składa się ona z pilota, technika pokładowego, bombardiera i dwóch strzelców. W kokpicie MG-100 przewidziano miejsce tylko dla jednej osoby, jednak przeszkolona z pilotażu jest zawsze przynajmniej jeszcze jedna osoba; najczęściej - dolny strzelec. Inni członkowie załogi też posiadają przydziały awaryjne, tak, aby wyeliminowanie jednego z nich nie pozbawiło statku żadnej kluczowej kompetencji. Bombardier zajmuje miejsce wewnątrz głównego kadłuba, gdzie na specjalnym postumencie umieszczono komputer celowniczy zbierający informacje z systemów wykrywania, nawigacyjnych oraz zarządzania uzbrojeniem ładowni. Na wypadek konieczności dokonania na ostatnią chwilę jakichś poprawek w luku bombowym, operator uzbrojenia może zabrać ze sobą moduł zdalnego spustu, pozwalający mu na zainicjowanie zrzutu spoza głównego stanowiska. Technik pokładowy ma ten komfort, że przygotowano dla niego dwa stanowiska pracy - pierwsze w kokpicie, tuż za fotelem pilota, a drugie blisko rufy, niedaleko silników oraz korytarza wiodącego do wieżyczki ogonowej. Mechanicy narzekają jednak, że podczas lotu często okazuje się, że powinni oni być w obu tych miejscach równocześnie, żeby zajmować się zarówno jednostką napędową, jak i wspierać pilota w obsłudze systemów wykrywania czy łączności.
Najciekawsze miejsce pracy to z pewnością wieżyczka dolnego strzelca. Aby się do niej dostać, z wnętrza głównego kadłuba trzeba przejść przez właz w podłodze, prowadzący do komory bombowej. Tu należy zejść po drabinie między rzędami wiszących i mrugających lampkami bomb, aż na sam dół, gdzie w tylnej ścianie kadłuba widnieje właz prowadzący do wieżyczki. Stanowisko to jest z pewnością najbardziej wyeksponowane i narażone na ogień nieprzyjaciela oraz uszkodzenia w przypadku ewentualnych kolizji czy też twardego przyziemienia, oferuje za to niepowtarzalne widoki na przestrzeń kosmiczną - czy to podczas lotu w normalnej przestrzeni, czy też przy prędkościach nadświetlnych. Aby zwiększyć odporność maszyny na trafienia czy uszkodzenia mechaniczne poszycia, statek wyposażono w dwie dodatkowe grodzie bezpieczeństwa: między kabiną pilota i głównym kadłubem, oraz między tymże a sekcją rufową z tylną wieżyczką. Dzięki temu znacząco zmniejszono groźbę dekompresji, utrudniono jednak nieco szybką ewakuację na przykład w przypadku awaryjnego lądowania.
Silniki jonowe bombowca umieszczono w gondolach w dolnej części głównego kadłuba - dwa po bokach, a jeden w osi maszyny. Czwarta, najniższa gondola mieści hipernapęd. Nieco mniejsze zasobniki na tym samym poziomie, ale z przodu kadłuba, to blok walki radioelektronicznej oraz główny generator osłon. Na samym dole ładowni do przodu wysunięto anteny systemów celowniczych, zaś nad kabiną pilota do tyłu sterczą dwa "wąsy" anten łączności bliskiego zasięgu. Elektronika i silniki B/SF-17 generują sporo ciepła, które odprowadzane jest przez termoaktywne elementy widoczne po bokach i z przodu sekcji ładunkowej.
Kiedy po ostatecznym zwycięstwie nad Imperium nastroje pacyfistyczne zaczęły przeważać nad militarystycznymi, kolejne redukcje floty kosmicznej doprowadziły do tego, że wiele spośród bombowców trafiło na rynek wtórny. Większość została rozbrojona i przekształcona w transportowce, statki gaśnicze, zwiadowcze czy ratownicze, a nawet w tankowce... Innymi kupcami były korporacje górnicze, które wykorzystywały MG-100 do zrzucania bomb... w celu kruszenia lodu lub skał blokujących dostęp do złóż cennych minerałów. Pewną ilość tych maszyn przygarnął jednak powoli tworzący się Ruch Oporu i wykorzystywał je z powodzeniem w kampaniach przeciwko piratom i najemnikom finansowanym przez Najwyższy Porządek w ramach próby wciągnięcia neutralnych planet i sektorów w jego strefę wpływów.
Dwie główne eskadry bombowców Ruchu Oporu nazwano Kobaltową oraz Szkarłatną, a należące do nich maszyny dodawały odpowiedni przymiotnik do swojej nazwy - stąd np. Kobaltowy Młot czy Szkarłatny Bolid. Podczas ataku na bazę Starkiller bombowce brały udział w misji bojowo-zaopatrzeniowej na Atterrę i nie mogły dokonać nalotu na oscylator superbroni Najwyższego Porządku, co bardzo skomplikowało atak i niemal doprowadziło do jego klęski. Fortece zdążyły jednak wrócić do bazy Ruchu Oporu na D'Qar w samą porę, aby wziąć udział w nalocie na drednota typu Mandator IV Najwyższego Porządku i mimo, że wszystkie zostały podczas tego szturmu utracone, Kobaltowy Młot zdołał praktycznie w pojedynkę zniszczyć wrogi pancernik.
Dzięki chaosowi w źródłach maszyna ta już od początku swojego istnienia ma poważny problem z tożsamością. Pierwsza publikacja określająca jej typ to gra figurkowa X-Wing - bombowiec nazywał się w niej B/SF-17, a inspirację łatwo wyjaśnić. Numer to nawiązanie do B-17, ciężkiego bombowca z czasów drugiej wojny światowej, którego StarFortress jest "gwiezdną kalką" - co więcej, sama nazwa StarFortress nawiązuje do ciągu nazewnictwa amerykańskich bombowców: B-17 Flying Fortress, B-29 Superfortress, B-52 Stratofortress. Przedrostek A/SF natomiast to oczywiście kontynuacja serii oznaczeń zapoczątkowanych B-wingiem - A/SF-01 (dodatkowo interpretując przedrostek A jako "szturmowy" ("attack"), zaś B - jako "bombowy").
Dlatego szokiem dla fanów było pojawienie się w Słowniku obrazkowym oraz Niesamowitych przekrojach zupełnie innej nazwy: MG-100. Autor "przekrojów" oraz przewodnika-pamiętnika Bomber Command tak to wyjaśnił w wywiadzie opublikowanym na łamach strony Eleven-ThirtyEight:
The second interesting thing about the bomber is its name. The working title for Elizabeth’s book was “MG Bomber Novel,” with “MG” referring to “middle grade,” the book’s target audience. I opened the Word file for her in-process novel so many times that the StarFortress got into my head as the “MG bomber.” Well, why not? Hey presto: the MG-100.
Krótko mówiąc, książka Cobalt Squadron (Eskadra Kobaltowa) powstawała pod roboczą nazwą "książka o bombowcach dla młodzieży". Te "bombowce dla młodzieży" tak zapadły Jasonowi w pamięć, że szukając dla nich "technicznej" nazwy stwierdził, że nazwie je "bombowcami DM-100" (ang. Middle Grade - MG-100).
Pozostaje tylko bardzo ważne pytanie - dlaczego zabrakło koordynacji w tej kwestii między autorem książki a wydawcami gry figurkowej?
Podczas gdy w Słowniku obrazkowym pozostało MG-100, w Przekrojach spróbowano chociaż trochę naprawić ten błąd i Gwiezdna Forteca nazywa się tam MG-100 StarFortress SF-17. Zniknęło "B", no i na upartego można próbować przyjąć, że jedno z oznaczeń pochodzi od producenta, a drugie od sił wojskowych Nowej Republiki (czy też Ruchu Oporu). Tak czy inaczej, niesmak pozostał.
Według informacji w The Art of Star Wars: The Last Jedi na etapie szkiców koncepcyjnych bombowce te nazywały się... T-wingami. Oryginalne T-wingi z pewnością nie byłyby zachwycone...
Natomiast według książeczki Bomber Command producentem tych maszyn jest Subpro.
W eskadrze kobaltowych znaleźć można m.in. "Cobalt Belle", czyli "Kobaltową Ślicznotkę"... Jest to wyraźne odniesienie do "Memphis Belle" - "Ślicznotki z Memphis", bombowca B-17 z czasów drugiej wojny światowej, którego historia była inspiracją dla filmu wojennego o tym samym tytule.
pełna nazwa: | MG-100 StarFortress B/SF-17 | producent: | Slayn & Korpil |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Bombowiec MG-100 StarFortress B/SF-17 | w slangu: | fort |
prędkość: | ? | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | ? km/h | osłony: | ? |
hipernapęd: | ? | zwrotność: | ? |
uzbrojenie: |
|
długość: | 29.67 m |
rozpiętość: | 15.3 m | ||
załoga: | 5 (w tym strzelcy: 2) | ||
pasażerowie: | 0 | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | ? kr | ||
używany: | ? kr | ||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa | Przebudzenie Mocy |
CF9 Crossfire
Kontynuując chlubną tradycję X-winga, Incom około stu lat po bitwie o Yavin przygotował dla Sojuszu Galaktycznego ciężki myśliwiec wielozadaniowy będący jego ideowym następcą. CF9 Crossfire, bo o tej maszynie mowa, nie tylko przeznaczeniem i parametrami, ale również wyglądem i zastosowanymi rozwiązaniami technicznymi nawiązuje do statków, z których intensywnie korzystał Sojusz Rebeliantów oraz Nowa Republika.
Bez wątpienia najbardziej charakterystyczną cechą tego myśliwca jest jego wygląd, a konkretnie - skrzydła, które w pozycji bojowej układają się w kształt krzyża. W istocie jest to rozwiązane w ten sposób, że tylna część płata obraca się do pozycji pionowej, podczas gdy przednia pozostaje w takim samym położeniu, jak podczas startu czy zwykłego lotu. Skrzydło jest na tyle cienkie, aby nie ograniczało pilotowi widoczności, zresztą elektroniczne wyświetlacze w kabinie i tak pozwoliłyby mu na lot nawet na ślepo - choć z pewnym uszczerbkiem dla komfortu wzroku. Rozsunięcie działek pozwala natomiast pokryć ogniem dużo większy obszar i zwiększyć zasięg skutecznego ognia przez ustawienie punktu ich zbieżności odpowiednio daleko.
Ze względu na konieczność spełnienia rządowych wymagań oraz dostosowania konstrukcji do posiadanej technologii, maszyna nie kontynuuje linii stylistycznej Headhuntera i X-winga, nawiązuje natomiast do najlepszych tradycji jeśli chodzi o ich reputację jako statku będącego w stanie znieść wyjątkowo dużą ilość uszkodzeń i dalej latać. Częściowo jest to zasługa nowych technologii zastosowanych w konstrukcji pancerza, a częściowo po prostu solidnego projektu i wykonania. Dodatkowo w przypadku odniesienia przez mysliwiec powaznych uszkodzeń kokpit może pełnić rokę kapsuły ratunkowej, nie zmuszając pilota do ryzykownego katapultowania się w przestrzeń kosmiczną bez osłony.
Myśliwiec ma też trzy porządne silniki jonowe podłączone do wysokowydajnego rdzenia Coldstar zapewniające mu sporą prędkość oraz imponującą (choc nie tak, jak u Predatora) zwrotność i przyspieszenie. Wyposażono go również we wbudowany hipernapęd klasy pierwszej oraz przyzwoite osłony, zrezygnowano natomiast z droida astromechanicznego, zamiast tego instalując pełnowartościowy komputer astronawigacyjny zdolny do obliczania wszelkich potrzebnych tras nadprzestrzennych. Myśliwiec został również zaprojektowany tak, aby jego kokpit dało się łatwo dostosować do obsługiwania przez przedstawiciela dowolnego z licznych gatunków rozumnych wchodzących w skład Sojuszu.
Poza głównym uzbrojeniem w postaci czterech działek laserowych IX9 na końcach płatów oraz pojedynczej wyrzutni torped protonowych przygotowanej do zwalczania większych celów, Crossfire został również wyposażony w niespodziankę - podwójne działko laserowe obsługiwane przez strzelca ogonowego. Wysoka zwrotność tego myśliwca sprawia jednak, że z broni tej dość ciężko jest w coś trafić, w związku z czym w praktyce miejsce strzelca (wyjątkowo ciasne, jak narzekają załogi) pozostaje z reguły nieobsadzone lub przeznaczone jest dla pasażera. Przeciwnik usiłujący wejść CF9 na ogon nigdy jednak nie może być pewien, jak to wygląda akurat w tym przypadku...
CF9 Crossfire zbudowano z przeznaczeniem na podstawową maszynę myśliwską dla krążowników MC140 Scythe, ale wykorzystywano je powszechnie również na innego typu jednostkach oraz w formacjach autnomicznych. W momencie wybuchu wojny sithiańsko-imperialnej CF9 stanowiły trzon sił myśliwskich Sojuszu Galaktycznego i regularnie ścierały się w boju z imperialnymi Predatorami. Na maszynach tych latała między innymi słynna Eskadra Łotrów, biorąc udział chociażby w bitwie o Mon Calamari i w zdobyciu pierwszego imperialnego Gwiezdnego Niszczyciela typu Imperious.
Przez pewien czas planowano wprowadzenie do produkcji jednoosobowej wersji tego myśliwca, CF9B, jednak ostatecznie nie doszło to do skutku.
pełna nazwa: | CF9 Crossfire | producent: | Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu Crossfire | w slangu: | - |
prędkość: | 10 | wytrzymałość: | 150 |
w atmosferze: | 1200 km/h | osłony: | 60 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 30 |
uzbrojenie: |
|
długość: | ? m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 2 (w tym strzelcy: 1) | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.07 t | ||
cena (nowy): | |||
używany: | |||
w użyciu od / do: | era dziedzictwa |
X-83 TwinTail
Okryty sławą X-wing musiał kiedyś zejść ze sceny, jednak koncepcja, jaka przyświecała jego konstrukcji, pozstała przy życiu. Po wypuszczeniu na rynek zmodernizowanego projektu R-28 i jego stopniowym zużyciu, około stu lat po bitwie o Yavin zaowocowała ona zbudowaniem przez Incom najpierw maszyny CF9 Crossfire, a potem kolejnego ogniwa ewolucji - myśliwca X-83 TwinTail.
TwinTail to, jak jego poprzednik, przede wszystkim myśliwiec przewagi powietrznej, mający być w stanie prowadzić walkę mimo przewagi liczebnej nieprzyjaciela i wytrzymywać wiele trafień bezpośrednich. Jego charakterystyczny kadłub ze zdwojonym ogonem wyposażono w tym celu w niezwykle silny pancerz, odpowiadający odpornością kanonierce lub promowi i niemal dwukrotnie silniejszy, niż te, w jakie wyposażane były najtwardsze maszyny myśliwskie czy bombowe z okresu galaktycznej wojny domowej. Nie zabrakło też oczywiście generatorów osłon o bardzo przyzwoitej mocy w charakterze pierwszej linii obrony.
X-83 posiada również silne uzbrojenie - cztery ciężkie działka laserowe dużej mocy na rozkładających się skrzydłach, żywo przypominających te z X-winga, a także dwie wyrzutnie torped protonowych. Dzięki nim jest w stanie nie tylko szybko i sprawnie radzić sobie z myśliwcami przeciwnika, ale może pełnić też wiele innych ról - na przykład maszyny szturmowej. Kombinacja tych cech sprawia, że X-83 szybko stały się jednostką najczęściej wykorzystywaną w awangardzie sił uderzeniowych, pełniąc tam dwojaką rolę - zarówno trzebiąc wrogie siły i wycinając szpaler w liniach obronnych, jak i osłaniając inne własne jednostki, nadciągające w drugim rzucie. W zasadzie jedyną niezbyt mocną stroną TwinTaila jest jego niezbyt wysoka prędkość w przestrzeni kosmicznej, rekompensuje on to jednak wysoką zwrotnością, a w atmosferze dodatkowo - aerodynamicznymi kształtami.
Maszyny te wyposażone są zarówno w komputer astronawigacyjny, jak i w droida astromechanicznego, który może wspierać pilota w planowaniu trasy lotu, jak i przeprowadzając drobne naprawy pokładowe. Stałe połączenie między droidem a myśliwcem zapewnia lepszą integrację i skuteczność działań, powoduje jednak, że droidy szybko "przyzwyczajają się" do systemów X-83 i w końcu zaczynają wytwarzać rodzaj sztucznej osobowości, co wywołuje również nietypowe zachowania myśliwca. Prowadzi to do przejmowania coraz większej kontroli nad lotem przez sprzężone maszyny, co niektórym pilotom niespecjalnie się podoba, w związku z czym ordynują oni swoim droidom regularne czyszczenie pamięci przeciwdziałające takim zjawiskom. Z drugiej strony, niektórzy są przekonani, że dzięki takiemu "sprzężeniu" myśliwiec lepiej reaguje na działania pilota i może je częściowo przewidywać i uprzedzać, sztucznie "wzmacniając" jego refleks.
Myśliwiec X-83 szybko stał się ulubioną maszyną członków Zakonu Jedi działających w Galaktyce w okresie poprzedzającym konflikt między Imperium wspieranym przez Dartha Krayta a Sojuszem Galaktycznym. Pozwalał on na dalekie samodzielne podróże i był przydatny w wykonywaniu wielu zadań - czy to bojowych, czy dyplomatycznych - do których Rycerze byli kierowani. Promy Jedi były nawet specjalnie przystosowane do dokowania z myśliwcami tego typu i mogły przenosić jedną maszynę typu TwinTail w ładowni.
Po wybuchu konfliktu, X-83 wielokrotnie okazywał swoją skuteczność w walce z imperialnymi Predatorami - dobrym przykładem tego jest ucieczka Jedi z Ossusa, podczas której Cade Skywalker na pojedynczym TwinTailu siał spustoszenie w szeregach ścigającego jego towarzyszy wroga. Po przejęciu władzy w Galaktyce przez Imperium myśliwce te zostały uznane za zbyt niebezpieczne dla istniejącego porządku i w związku z tym zakazano ich produkcji oraz sprzedaży. Incom jednak, podtrzymując tradycje z dawnych czasów, nie dał się całkowicie stłamsić nowej władzy i zamknąwszy oficjalnie fabryki X-83, wkrótce potajemnie na powrót uruchomił wiele z nich, a produkowane tam maszyny sprzedawane były przez nieoficjalne kanały dystrybucji i często trafiały do rąk najbardziej zajadłych przeciwników nowego reżimu.
pełna nazwa: | X-83 TwinTail Starfighter | producent: | Incom Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | myśliwiec typu TwinTail | w slangu: | - |
prędkość: | 10 | wytrzymałość: | 170 |
w atmosferze: | 1200 km/h | osłony: | 60 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 29 |
uzbrojenie: |
|
długość: | ? m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | 0.07 t | ||
cena (nowy): | 160 000 kr | ||
używany: | 75 000 kr | ||
w użyciu od / do: | wojna sithańsko-imperialna |
I4 Ionizer
I4 Ionizer to jednostka dość specyficzna, jej główną bronią są bowiem działka jonowe służące do obezwładniania wrogich statków kosmicznych. Ten ciekawy myśliwiec, kształtami przypominający nieco Preybirda firmy SoroSuub, zbudowany został ponad wiek po bitwie o Yavin na potrzeby Sojuszu Galaktycznego i dostęp do maszyn tego typu był przez lata ściśle reglamentowany - trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że Ionizer to maszyna wprost wymarzona dla piratów czy łowców nagród.
Ten ideowy następca Y-winga, jak on wyprodukowany przez firmę Koensayr, wyposażony jest w cztery silne działka jonowe, których połączona moc jest tak duża, że mogą jedną salwą unieszkodliwić niewielki myśliwiec czy frachtowiec. Większa formacja tych maszyn jest zaś w stanie zagrozić nawet dużym i silnie opancerzonym okrętom liniowym - zwłaszcza, że salwy z broni jonowej nie są powstrzymywane przez osłony energetyczne, a na dodatek zakłócają pracę systemów pokładowych atakowanego, w tym jego czujników oraz modułów obronnych. Ze względu na tę interferencję sam Ionizer nie mógł być wyposażony w zbyt silne tarcze, gdyż ich generatory zakłócały się wzajemnie z silnymi działkami jonowymi. Do obrony pozostał mu więc dość silny pancerz oraz dwa działka laserowe w połączeniu z wysoką zwrotnością. Ionizer przenosi też dwie ciężkie torpedy jonowe, które pozwalają na ataki powierzchniowe przeciw większym okrętom lub instalacjom orbitalnym, chociaż nie nadają się za bardzo przeciw mniejszym i bardziej zwrotnym celom.
Myśliwiec I4 jest jednoosobowy i ma jedno gniazdo dla droida astromechanicznego. Zgodnie ze standardami epoki wyposażono go w hipernapęd oraz mocne silniki podświetlne, przez co może działać samodzielnie w dużym oddaleniu od bazy - zapasów pokładowych wystarcza mu na tydzień autonomiczności.
Jak już wspomniano, dostęp do Ionizerów był z początku ściśle reglamentowany. Dopiero upadek Sojuszu Galaktycznego sprawił, że część z maszyn wchodzących w skład jego sił myśliwskich po zdemobilizowaniu trafiła bądź to do armii lokalnych, bądź też w ręce piratów, którym bardzo ułatwiło to przejmowanie statków ofiar w stanie nieuszkodzonym.
pełna nazwa: | I4 Ionizer Starfighter | producent: | Koensayr Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | myśliwiec typu I4 Ionizer | w slangu: | - |
prędkość: | 10 | wytrzymałość: | 120 |
w atmosferze: | 1200 km/h | osłony: | 30 |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | 29 |
uzbrojenie: |
|
długość: | ? m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | ? kr | ||
używany: | ? kr | ||
w użyciu od / do: | wojna sithańsko-imperialna |
Cieniasy. Zero zabezpieczeń, porwałem im te patrolowce Sienara, a oni nawet... Co? Krążownik? Jaki krąż...